Zaostrza się konflikt między pracownikami Wszechrosyjskiego Artystycznego Ośrodka Naukowo-Restauratorskiego im. Grabara a cerkwią Zmartwychwstania w Moskwie-Kadaszach, zajętą 2 sierpnia przez grupę miejscowych parafian.
W świątyni tej, zabranej wiernym w 1934 r. przez bolszewików, od wielu lat mieści się wspomniany ośrodek, mający wielkie zasługi dla ratowania i odnawiania sztuki rosyjskiej minionych wieków. Tymczasem grupa wiernych, z proboszczem ks. Aleksandrem Sałtykowem na czele, zajęła świątynię, uniemożliwiając pracę konserwatorom. Ośrodkowi odcięto dopływ prądu i wody. Doradca prawny parafii Anton Zieldowicz wyraził zaniepokojenie, że może się to odbić na losach znajdujących się w ośrodku cennych materiałów, gdyż przestał działać m.in. system utrzymujący odpowiednią temperaturę i system ostrzegawczy. Parafianie przeciągnęli tymczasowy kabel, aby ponownie podłączyć elektryczność. Wicedyrektorka ośrodka Swietłana Wigasina oświadczyła, że gdyby prąd odcięły im władze miasta, to uprzedziłyby ich o tym. Jednocześnie poinformowała, że 5 sierpnia konserwatorzy otrzymali pismo adwokata parafii z żądaniem zabrania całego mienia w ciągu dwóch tygodni, gdyż w przeciwnym razie zostanie ono uznane jako niemające właściciela i przekazane odpowiednim instytucjom. A. Zieldowicz zaproponował natomiast wysłanie listów do wszystkich właścicieli rzeczy restaurowanych w placówce (muzea, osoby prywatne), aby jak najszybciej zabrali te przedmioty, gdyż "znajdują się one w świątyni w istocie bezprawnie". Wigasina w rozmowie z dziennikarzami wyraziła zdziwienie brakiem oficjalnej odpowiedzi ze strony eparchii (diecezji) moskiewskiej Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego (RKP) na list z ośrodka, wysłany natychmiast po "zajęciu" byłej cerkwi. - Jeśli władze kościelne nie powstrzymają ks. Aleksandra (Sałtykowa), będzie to hańba dla RKP - podkreśliła wicedyrektorka. Zaznaczyła przy tym, że "jest oczywiste, iż świątynia powinna należeć do wierzących, ale my na razie nie mamy żadnego oficjalnego dokumentu, w którym proponowano by nam jakieś inne pomieszczenie". Dodała, że pracownicy placówki działają zgodnie z planem i "nie można takich spraw rozwiązywać pod naciskiem struktur siłowych". Wcześniej dyrektor ośrodka Aleksiej Władimirow przypomniał, że instytucja ta, utworzona w 1918 r. przez prof. Igora Grabara, przez wszystkie lata swego istnienia ratowała i odnawiała kościelną spuściznę artystyczną. W 1934 ośrodek zamknięto "za pomaganie Kościołowi", a słynni konserwatorzy Anisimow i Kirikow, którzy odkryli dla świata twórczość Andrieja Rublowa, zostali rozstrzelani. Gdy w 10 lat później działalność placówki wznowiono, jej pracownicy uratowali mnóstwo zabytków malarstwa, ikon, grafik, rzeźb, sztuki użytkowej itp. Po wojnie do ośrodka napływały eksponaty muzealne z całego ZSRR, a jego ludzie wiele pracy wykonywali w delegacjach, na miejscu odnawiając np. ikonostasy, freski czy drewniane rzeźby cerkiewne. Począwszy od lat dziewięćdziesiątych instytucja coraz ściślej i owocniej współpracowała z RKP; konserwatorzy odnowili wiele ikon dla cerkwi moskiewskich. Co więcej, to właśnie pracownicy ośrodka wykładali w Prawosławnym Instytucie Teologicznym św. Tichona, i to na wydziale, którego dziekanem był ks. A. Sałtykow, historyk sztuki, w latach sowieckich pracownik Muzeum Kultury Staroruskiej im. A. Rublowa, obecnie proboszcz parafii w Kadaszach. - Nie mogę zrozumieć, że inicjatorem najść na naszą placówkę, do których dochodziło już wielokrotnie, nie jest "ciemny, niewykształcony pop", ale znawca sztuki staroruskiej, który musi wiedzieć, jaką wartość mają znajdujące się u nas zabytki i co im zagraża teraz, gdy parafianie nie dopuszczają pracowników do kontynuowania tych prac - oświadczył Władimirow. Reakcja RKP na całe zajście była niekonsekwentna. Z jednej strony wikariusz patriarchy, abp Arseniusz potępił to wydarzenie i przypomniał wielkie zasługi Ośrodka im. Grabara dla ratowania sztuki rosyjskiej i staroruskiej. Z drugiej strony doradca kierownika eparchii moskiewskiej ds. kościelnych i społecznych ks. Piotr Iwanow oświadczył, że akcja parafian była "gestem rozpaczy", dodając, że "nie wolno doprowadzać ludzi wierzących do takiego stanu". Wyraził im współczucie i oburzenie, że ich cerkiew nie została jeszcze zwrócona Kościołowi. Podkreślił, że konserwatorzy powinni sami aktywniej zabiegać o znalezienie alternatywnego pomieszczenia dla siebie w ciągu ponad 10 lat, jakie minęły od wydania prezydenckiego dekretu w sprawie zwrotu majątków kościelnych wiernym.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.