Już nie tylko matka 16- letniego Sławomira R. obwinia księdza Henryka Jankowskiego o demoralizację dziecka. Rodzice dwóch innych ministrantów mówią to samo - donosi Gazeta Wyborcza.
Dalej czytamy: Dotarliśmy do rodziny 18-latka, który z powodu kłopotów z narkotykami w zeszłym roku został poddany leczeniu odwykowemu. Natomiast prokuratura, która od trzech tygodni prowadzi śledztwo w sprawie pedofilii, uzyskała ostatnio zeznania jeszcze innej rodziny. Rodzice, do których dotarła "Gazeta", odcięli syna od kontaktów z plebanią w 2002 r. - Kłopoty z synem zaczęły się, odkąd trafił do księdza. Stał się agresywny, miał mnóstwo pieniędzy, zaczął ćpać - mówi rodzic 18-latka. - Musieliśmy go leczyć, uzależnił się od narkotyków. Dziś - po pół roku pobytu w ośrodku odwykowym - żyje normalnie, wrócił do szkoły. Zapewnia, że nie był molestowany przez księdza, były tylko pocałunki w usta "na pożegnanie". Zeznania zebrane przez prokuraturę dotyczą innego 18-latka, którego rodzice zabrali z plebanii półtora roku temu. Dziecko było wyjątkowo grzeczne, stąd chęć służenia do mszy. Zmiana dokonała się w ciągu roku. Chłopak zaczął pić, znikać z domu, zerwał z dotychczasowymi przyjaciółmi. Spędzał czas z nastolatkami sięgającymi po alkohol. Został posądzony o kradzież. Dlaczego rodzice przesłuchani przez prokuraturę łączą negatywne zmiany w zachowaniu syna z osobą księdza Jankowskiego? - Twierdzą, że nowi znajomi syna byli mocno związani z plebanią. Szybko zorientowali się, że ksiądz chłopca faworyzuje, zarzuca prezentami i daje duże kwoty - wyjaśnia nasz rozmówca. - Warunkiem dopuszczenia do towarzystwa stały się te pieniądze. Gdy rodzice zabrali chłopaka z plebanii, wszystko powoli wróciło na dobre tory. Rodzice tego chłopaka również nie zauważyli prób molestowania syna. Twierdzą, że nie sięgnął po narkotyki. O pocałunkach, alkoholu i narkotykach kupowanych za pieniądze pochodzące od księdza Jankowskiego zeznał również Sławomir R. - Co z tego? Mnie też ksiądz całował w usta, choć mi się to nie podobało - mówi 18-letni kuzyn Sławka, który nigdy nie był ministrantem. - Prałat dawał Sławkowi 2 tys. miesięcznie, a raz nawet 8 tys. Ja w czasie jednej z wizyt dostałem 500 złotych. Złapali mnie w hipermarkecie, jak z kolegą rozpakowywaliśmy słodycze i nie miałem na zapłacenie kary. Chciałem tylko pożyczyć, ale ksiądz powiedział, że nie muszę oddawać. W tym samym czasie matka Sławomira R. za 800 zł miesięcznie pracowała u księdza jako pomoc domowa. Teraz, po wybuchu afery, jej kontakt z synem urwał się - nie widziała go od końca lipca. Reporterowi "Gazety" udało się go odnaleźć. Chłopak przebywa w miejscowości letniskowej na Kaszubach, 40 km od Gdańska. Wynajmuje tam pokoik z łóżkiem, dostępem do łazienki i kuchni. Mieszka z 22-letnim kolegą. Odmówił rozmowy z "Gazetą". Właściciele domu nie narzekają na chłopaków - za pokój płacą 50 złotych dziennie. Maria R., matka Sławka: - Jezu, skąd on ma tyle pieniędzy? Przecież on nie pracuje! Sąsiedzi twierdzą, że 22-letni kolega Sławka również nie ma żadnego zajęcia. - Nie mam kontaktu ze Sławkiem, ostatnio nie dawałem też mu już żadnych pieniędzy - zapewnił "Gazetę" prałat Jankowski. Prokuratura przesłuchuje w tej chwili kolegów Sławomira R. ze szkoły. Nie dysponuje dowodami, które pozwoliłyby postawić księdzu zarzut pedofilii (według śledczych pocałunki to za mało). Wszystko wskazuje na to, że sprawa ks. Jankowskiego spadnie na barki arcybiskupa Tadeusza Gocłowskiego. Zna on treść zeznań Sławka i miał je określić jako "przerażające". W środę poinformowaliśmy, że arcybiskup jest zdecydowany usunąć prałata z funkcji proboszcza parafii. Chce, by ks. Jankowski ustąpił sam. Prałat zapowiedział "Gazecie", że tego nie zrobi - całą sprawę nazwał spiskiem wymierzonym w Kościół.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.