Dziś w subiektywnym przeglądzie prasy o różnych wymiarach rzeczywistości.
Osób w okularach nie wpuszczamy – zdecydowały niektóre lokale w USA. O sprawie pisze Rzeczpospolita. Spokojnie, nie o zwykłe okulary chodzi, tylko o nowy gadżet Google, łączący funkcjonalność okularów i smartfona. Można nim niepostrzeżenie nagrywać obrazy, komentować je i zamieszczać w serwisach społecznościowych. Co więcej, Google rejestrują obraz widziany naszymi oczami. Nawet jeśli użytkownik nie włączy nagrywania. Właściciele lokali chcą chronić swoich klientów przed brakiem prywatności.
Po co taki gadżet człowiekowi, który nie jest prywatnym detektywem? Użytkownik widzi tzw. rozszerzoną rzeczywistość. Świat wirtualny nałożony na świat realny. Maile, informacje, pogodę – wszystko bez sięgania po smartfon. Wystarczy coś po cichu szepnąć do swoich okularów…
Bez wątpienia jest to naruszanie prawa do prywatności. Ale znacznie bardziej niepokoi mnie zatarcie granicy między realnością i wirtualem, skutkujące oderwaniem od rzeczywistości i idącą za tym katastrofą przede wszystkim w sferze relacji. Człowiek jest istotą społeczną. Ale świat wirtualny nie zaspokaja. Tylko oszukuje głód.
Również w Rzeczpospolitej tekst o prawie do ochrony dobrego imienia zawodowego. Czy prawnik lub lekarz mogą żądać usunięcia krytycznych opinii na swój temat z Internetu? Sąd stwierdził, że nie. Wydaje się to słuszne, mieści się w prawie do krytyki. Tyle, że zamieszczając anonimowo takie opinie, z różnych kont, pod różnymi nickami, można człowieka zawodowo zniszczyć. Już nie mówiąc o tym, że może to być zwyczajne oszczerstwo. Nie do zweryfikowania – jak udowodnić, że nie jest się konowałem?
Pytanie jest poważne. Nie można zabronić nikomu prawa wydawania opinii i ostrzegania innych. Trudno stawiać warunek pisania negatywnych komentarzy wyłącznie pod nazwiskiem. Pozostaje tylko z dystansem patrzeć na anonimowe opinie.
Katolikom przypominam: oszczerstwo jest poważnym grzechem. I jeśli komuś zależy na przebaczeniu sakramentalnym zawsze będzie wymagało naprawienia wprost, czyli odwołania. Inaczej nie zostaną spełnione warunki sakramentu pokuty.
Rzeczpospolita wraca też do sprawy rodziny Bajkowskich. Tym razem podejmuje ważny problem. Terapeuta jest (był?) zawodem zaufania publicznego. Tymczasem okazuje się, że nie obowiązuje go tajemnica, a pozyskane w terapii informacje można wykorzystać przeciw człowiekowi. Zgadzam się, że taka decyzja powoduje drastyczne poderwanie zaufania w relacji terapeutycznej i może blokować jej skuteczność.
Szkoda, że nikt o tym nie pomyślał wcześniej. W tej chwili szkody wydają się bardzo trudne do naprawienia.
W Dzienniku Zachodnim materiał na temat szczęścia. Czego nam brakuje, by zmienić swoje życie na lepsze? Odpowiedź brzmi: pieniędzy. Komentatorzy zauważają, że w Polsce ciągle jeszcze ludzie chcą mieć pieniądze dla nich samych, nie jako środek do uzyskania innych celów. Warto się nad tym zastanowić.
Z faktu, że ludzie pieniądze chcą mieć, nie wydawać, nie wynika jeszcze że one same są celem. Być może tylko to, co chcą uzyskać, jest mniej uchwytne: pozycję w społeczeństwie, szacunek, władzę, a przede wszystkim poczucie bezpieczeństwa. Dobrych relacji się nie kupi, ale można kupić opiekę czy komfort. Pieniędzy wymaga zdrowie. Bez pieniędzy człowiek często staje bezradny, nawet jeśli otoczony jest życzliwymi ludźmi. A może się przecież zdarzyć, że nie będzie można ich zarabiać…
Słyszeliśmy, że powiedziano: nie troszczcie się o to, co będziecie jeść i co będziecie pić, i w co się odziewać. Ludzie żyjący w zawierzeniu Bogu potwierdzają: to prawda. Ale manna nie spada im z nieba. Zwykle to ludzie są rękami Boga.
Zamiast potępiać tych, którzy bezpieczeństwa szukają w pieniądzu warto pomyśleć, jak budować społeczeństwo, by ryzyko związane z biedą było mniejsze. Nie na darmo znaczenie pieniędzy jest znacznie niższe właśnie w Szwecji.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.