Reklama

O miłosierdzie dla pamiątek po świętej Faustynie

Apeluję do katolików na Litwie, w Polsce i do władz Kościoła katolickiego o opiekę nad miejscem wielkich objawień - pisze w Rzeczpospolitej Krzysztof Dybciak zatroskany o dom św. Faustyny w Wilnie.

Reklama

W przyszłym roku będziemy obchodzić setną rocznicę urodzin najbardziej znanej na świecie Polki, świętej Faustyny. Wiedza o niej staje się coraz powszechniejsza wśród miliarda katolików, a jej dzieło - kult Miłosierdzia Bożego - krzewi się od Filipin po Amerykę Łacińską. Ale tylko w Krakowie doceniono wagę dokonań Marii Heleny Kowalskiej, czyli siostry Faustyny, budując sanktuarium w Łagiewnikach. Słusznie, gdyż jej paroletni kontakt z transcendencją, którego autentyczność potwierdził Kościół rzymskokatolicki, choćby w akcie beatyfikacji mistyczki przez Jana Pawła II, stanowi jedno z największych objawień religijnych minionego stulecia (były dłuższe i bogatsze informacyjnie niż np. objawienia w Fatimie). Święta Faustyna najdłużej kontaktowała się z Jezusem Miłosiernym w Wilnie, gdzie jako zakonnica mieszkała w latach 1933 - 1936; właśnie tam pisała dziennik mistyczny i w mieście nad Wilią powstała pod jej "dyktando" pierwsza wersja sławnego obrazu (z podpisem "Jezu ufam Tobie") znajdującego się obecnie w świątyniach na całym globie. Ale jakaż dysproporcja między wielkością objawień a ziemskimi śladami! W Wilnie na Antokolu ocalał drewniany dom, w którym przebywała święta, i gdzie działy się duchowe wydarzenia, jedne z bardziej zdumiewających w XX wieku. Ale liczący blisko sto lat domek popada w ruinę - rdzewiejący dach, wyszczerbione kominy, drewniane ściany naruszone zębem czasu. W niedawno wydanym przewodniku Tomasa Venclovy po Wilnie zamieszczona na str. 181 ilustracja jest bardziej kolorowa niż realny obiekt. Najgorsze, że dom św. Faustyny znajduje się na terenie, który jest własnością państwowego domu dziecka. Trzeba natychmiast wykupić dom wielkiej mistyczki z otaczającym terenem, odpowiednio urządzić, a przede wszystkim dostatecznie chronić. Ten obiekt, religijnie cenny prawie jak Lourdes, Guadelupe czy Licheń, może w każdej chwili ulec zniszczeniu. Jego część jest wykorzystywana do celów gospodarczych, na plac zabaw dla dzieci otaczający cudowne miejsce może wejść kto chce, uprzejme panie z domu dziecka dają klucze każdemu, nawet go nie legitymując i nie biorąc zastawu. Niedawno byłem sam wewnątrz domu przez pół godziny. Gdyby na moim miejscu znalazł się jakiś wróg Pana Boga czy niereligijny terrorysta, mógłby spokojnie sprofanować albo podpalić drewniany budynek. Ostatnie ślady w Wilnie niezwykłego w skali światowej kontaktu bosko-ludzkiego przestałyby istnieć. Apeluję więc do katolików na Litwie, w Polsce i do władz Kościoła katolickiego o opiekę nad miejscem wielkich objawień. Na pewno można szybko zebrać niewielką sumę na wykupienie domu i ochronę, a w przyszłości powinno tam stanąć sanktuarium podobne do krakowskich Łagiewnik. Ale wcześniej może już nic nie być na Antokolu. Krzysztof Dybciak, prof. Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
2°C Niedziela
rano
6°C Niedziela
dzień
7°C Niedziela
wieczór
4°C Poniedziałek
noc
wiecej »

Reklama