Jan Paweł II został trzeci raz z rzędu wybrany przez Polaków na "Człowieka roku" czyli osobę, która wywarła największy wpływ na rzeczywistość Polski.
W badaniach Instytutu Pentor papieża wybrało 12 proc. ankietowanych, przy czym aż 51 proc. nie potrafiło wskazać żadnej postaci. "To zatrważające - poza konkretną codziennością ludzie nie mają żadnych odniesień symbolicznych" - skomentowała dla KAI wyniki badań prof. Jadwiga Staniszkis. Pytanie o osobę, która w danym roku wywarła największy wpływ na polską rzeczywistość Pentor stawia od kilku lat. Pytanie to ma charakter otwarty -ankieterzy nie sugerują żadnych nazwisk. Trzeci raz z rzędu "Człowiekiem roku" został Jan Paweł II, na którego wskazało 12 proc. badanych. Na drugim miejscu uplasował się Aleksander Kwaśniewski, który uzyskał 5 proc. głosów, zaś trzecie miejsce zajął polityk Platformy Obywatelskiej Jan Maria Rokita (4 proc głosów). Dla prof. Jadwigi Staniszkis z Instytutu Filozofii i Socjologii UW wyniki badań są wprost zatrważające. Fakt, że 51 proc. badanych nie wskazało na żadną osobę świadczy nie tylko o wielkim kryzysie autorytetów, ale i o postępującym "odspołecznieniu" Polaków. "To także dowód zamknięcia się Polaków w skorupie prywatności i bardzo głębokiego wycofania z przestrzeni społecznej rozumianej jako przestrzeń symboliczna" - dodaje prof. Staniszkis. Tezę o kryzysie autorytetów w Polsce a nawet ich kompromitacji wysnuł z badań Pentoru także ks. Adam Boniecki. "W tym kontekście autorytet i znaczenie, rola jako punkt odniesienia Jana Pawła II pozostaje jaśniejącym, niewzruszonym punktem w świadomości Polaków" - powiedział KAI redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego". Według niego drugim czynnikiem, który zadecydował o wyborze papieża "Człowiekiem roku", jest jego rzeczywisty wpływ na wejście Polski do Unii Europejskiej. "Co tu gadać, głos Jana Pawła II przeważył szalę w referendum - powiedział ks. Boniecki. - Ludzie byli nieco zagubieni i skołowani, a Ojciec Święty natchnął ich spokojem i pewnością, że idą w dobrą stronę" - powiedział szef "Tygodnika". Wskazał też na głośną w swoim czasie sprawę pogrzebu Czesława Miłosza. "Tu nie chodzi o pogrzeb na Skałce czy gdzie indziej, tylko o ten wspaniały list Ojca Świętego, w którym wielu ludziom powiedział, jak ma się zachować katolik pluralistycznym świecie, dalekim od schematów; w tym świecie, jakiego doświadczamy na co dzień" - dodał ks. Boniecki. Pisarz i publicysta Jerzy Pilch podkreśla z kolei, że Jan Paweł II pozostaje dla Polaków "niekwestionowanym liderem" i to niezależnie od częstotliwości pojawiania się w telewizji oraz tego, czy w danym roku był w Polsce lub opublikował akurat jakiś doniosły dokument. "Papież jest dla Polaków po prostu pewniakiem, trochę na zasadzie wielkich sportowców. Jak pustka w głowie, to wówczas pojawia się odruch postawienia na pewniaka: na Małysza, na Korzeniowskiego albo - w kategoriach bezwzględnych - na papieża" - uważa Pilch. Pisarz ocenia to zjawisko pozytywnie. "Dobrze, że Polacy mają tę postać, ten tor wiodący do papieża. Osobiście wolałbym, żeby na drugim miejscu był np. Leszek Kołakowski, który w tym rankingu w ogóle nie został wymieniony" - dodał Pilch. Dla publicysty "Polityki" Adama Szostkiewicza wyniki badań Pentoru nie są zaskoczeniem, bowiem pierwszej pozycji papieża-Polaka we wszelkich polskich sondażach opinii nikt nie zagraża. "Papież nie musi właściwie nic robić - wystarczy, że jest. Panuje moralnie Polakom mocą dorobku całego pontyfikatu" - dodaje publicysta. Jego zdaniem na uwagę zasługuje fakt, że eksponowanego miejsca wśród Polaków mających szczególny wpływ na rzeczywistość kraju nie udało się osiągnąć Lechowi Wałęsie - pomimo zasług i częstej obecności w mediach. "Jeszcze ciekawsze, że nie przebił się w sondażu nikt z dostojników Kościoła w Polsce, włącznie z prymasem Glempem i abp. Michalikiem. Czyżby głos Kościoła zapamiętywano nad Wisłą tylko jeśli rozlega się znad Tybru? To chyba poważne ostrzeżenie" - podkreśla Szostkiewicz. Jednak najciekawszy według publicysty "Polityki" jest fakt, że aż 51 proc. ankietowanych nie wskazało nikogo, kto by zasługiwał na miano "człowieka roku". "Mimo wejścia do Unii i pokojowej wyprawy na Kijów, marny to był rok w polskim życiu publicznym i Polacy to dobrze wyczuli" - spuentował Adam Szostkiwicz.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.