Abp Józef Życińśki wystosował list do twórcy programu "Warto rozmawiać" Jana Pospieszalskiego, broniąc go przed atakiem lewicy.
Ponad 100 sygnatariuszy, w tym wicepremier Izabela Jaruga-Nowacka zarzuciło dziennikarzowi, że w programie, który prowadzi ośmiesza demokracje i przyczynia się do wzrostu nietolerancji. Metropolita lubelski podkreśla w liście, że społeczeństwo samo oceniło jakość programu, o czym świadczy wysoka oglądalność, gdyż identyfikuje się z wartościami, promowanymi przez Pospieszalskiego - klasyczną rodziną, brakiem pobłażania dla narkotyków, faszyzmu, antysemityzmu itp. Ubolewa, że "niektóre środowiska ciągle jeszcze nie zauważyły, iż (...) zamknięto okres ideologicznych napaści na «medialnych renegatów» i zrezygnowano z prób podporządkowywania mediów zasadom narzucanym przez mało reprezentatywne grupy ideologicznych wpływów". Autorom sygnatariuszy listu przeciwko programowi J. Pospieszalskiego radzi: "Może byłoby dobrze, aby w warunkach obywatelskiego społeczeństwa, żadna grupa nie czuła się kulturową awangardą, która będzie narzucać społeczeństwu, co powinno ono cenić i lubić w środkach przekazu". Podajemy pełny tekst listu abp Józefa Życińskiego do Jana Pospieszalskiego: Lublin, 28 stycznia 2005 Red. Jan Pospieszalski w Warszawie Drogi Panie Redaktorze, Przeglądając korespondencję ze śp. Janem Nowakiem znalazłem Pański podpis pod listem z czerwca 2004 r. skierowanym przez członków kapituły nagrody "Totus" do niezapomnianego kuriera z Warszawy, aby wyrazić uznanie za jego wielki wkład w dzieło rozwoju kultury chrześcijańskiej. Styl tamtego listu ukazującego świadectwo wolności i prawdy długoletniego dyrektora Wolnej Europy ostro kontrastuje z listem otwartym, który ponad 100 sygnatariuszy skierowało do KRRiTV protestując przeciw Pańskiemu programowi "Warto rozmawiać". Autorzy listu krytykują już sam tytuł programu zarzucając mu demagogię; swój zaś list opatrują podtytułem "Warto rozmawiać, ale nie z Pospieszalskim". Ich podtytuł trudno jednak uznać za wyraz tolerancji, o którą upominają się ubolewając, że Pański "program staje się ośmieszeniem demokratycznych zasad i przyczynia się do wzrostu nietolerancji". Wśród sygnatariuszy listu sąsiadują nazwiska v-premier obecnego rządu oraz działacza partii antyklerykalnej, z której organem współpracował morderca ks. Popiełuszki. Kilkudziesięciu działaczy partii "Zielonych" łączy się w proteście z członkami stowarzyszeń gejów i lesbijek. Jednoczy ich zasadniczy sprzeciw, iż program ukazuje "jedną opcję myślenia" i wyrządza krzywdę społeczeństwu, nie ukazując alternatywnych wartości. Uważam, iż jeśli społeczeństwo czuje się rzeczywiście skrzywdzone, to najprostszą metodą wyrażania protestu będzie brak zainteresowania programem. Tymczasem cieszy się on dużym zainteresowaniem. Może to oznaczać, iż społeczeństwo nie traktuje operowania alternatywą za najwyższą wartość i nie jest zainteresowane ukazywaniem im propozycji alternatywnych w stosunku do pojętej klasycznie rodziny, krytycznej oceny narkotyków, faszyzmu, antysemityzmu itp. lecz wybiera pozytywne wartości kształtujące polski horyzont wolności, godności i odpowiedzialności moralnej. Może byłoby dobrze, aby w warunkach obywatelskiego społeczeństwa, żadna grupa nie czuła się kulturową awangardą, która będzie narzucać społeczeństwu, co powinno ono cenić i lubić w środkach przekazu. Szczególną konsternację rodzi nazwisko v-premier obecnego rządu otwierające listę podpisów. Jego obecność zdaje się świadczyć, iż niektóre środowiska ciągle jeszcze nie zauważyły, iż długo przed śmiercią Jana Nowaka zamknięto okres ideologicznych napaści na "medialnych renegatów" i zrezygnowano z prób podporządkowywania mediów zasadom narzucanym przez mało reprezentatywne grupy ideologicznych wpływów. Życzę Panu siły ducha w świadectwie wartości, w których prawda głoszona w miłości nigdy nie będzie zdominowana przez polityczną poprawność. Abp Józef Życiński Arcybiskup Metropolita Lubelski
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.