Wywiad udzielony Telewizji Polskiej przez Ojca Świętego Benedykta XVI (cały
tekst)
- o. Andrzej Majewski : I tak trwało to ponad 20 lat?
- Ojciec Święty Benedykt XVI: No tak, od przybycia w lutym 82 roku aż do śmierci Papieża w 2005.
- o. Andrzej Majewski: Co, zdaniem Waszej Świętobliwości, jest najbardziej istotne w pontyfikacie Jana Pawła II?
- Ojciec Święty Benedykt XVI: Możemy na to spojrzeć w dwojaki sposób: najpierw ad extra – skierowany ku światu, a następnie ad intra – zwrócony ku Kościołowi. Co się tyczy świata, sądzę, że Ojciec Święty przez swe wystąpienia i swą obecność, przez swą zdolność przekonywania, na nowo ożywił wrażliwość na wartości moralne, na wagę religii w świecie. Doszło do nowego otwarcia, do nowego zainteresowania problemami religijnymi, do odkrycia konieczności religijnego wymiaru człowieka, ale przede wszystkim ogromnie wzrósł autorytet biskupa Rzymu. Wszyscy chrześcijanie, niezależnie od różnic, również ci, którzy nie uznają sukcesji piotrowej, przyjęli, że to papież jest rzecznikiem chrześcijaństwa, że nikt inny na całym świecie nie może tak jak on przemawiać w imieniu chrześcijaństwa i tak stanowczo współczesnemu światu mówić o chrześcijaństwie. Dla świata nie-chrześcijańskiego, dla wyznawców innych religii stał się on ponadto rzecznikiem wielkich, ogólnoludzkich wartości. Pamiętając o tym trzeba zaznaczyć, że stworzył on klimat dla dialogu między wielkimi religiami i poczucie spoczywającej na nas wszystkich odpowiedzialności za świat. Uprzytomnił, że nie da się połączyć przemocy i religii i że wszyscy musimy przez współodpowiedzialność za ludzkość wytyczać drogę pokoju.
Przechodząc zaś do spraw Kościoła, powiedziałbym przede wszystkim, iż najważniejsze jest to, że potrafił on wzbudzić w młodzieży entuzjazm dla Chrystusa. Było to coś nowego (pamiętając o młodzieży roku 68-go, czy lat 70-tych), że rozentuzjazmował on młodzież dla Chrystusa, dla Kościoła, ale także dla trudnych wartości. Tylko ktoś o tak silnej osobowości i charyzmie był w stanie zmobilizować młodzież dla sprawy Bożej i miłości do Chrystusa. W Kościele, jak sądzę, ożywił on na nowo umiłowanie Eucharystii (przeżywamy jeszcze rok Eucharystii z taką miłością przez niego upragniony), na nowo odkrył sens i wielkość Bożego Miłosiedzia, ale również bardzo pogłębił miłość do Matki Bożej, prowadząc nas tym samym do większego uwewnętrznienia wiary i jednocześnie większego jej oddziaływania. Oczywiście trzeba też wspomnieć, o czym wszyscy dobrze wiemy, jak istotny był jego wkład w wielkie przemiany w świecie w 1989 roku i w upadek tak zwanego realnego socjalizmu.