Przewodniczący Francuskiej Rady Kultu Muzułmańskiego Dalil Boubakeur ma nadzieję, że spadek przemocy na przedmieściach francuskich miast pozwala mieć nadzieję na "powrót spokoju". Jego zdaniem, rozruchy, trwające od 27 października, "nie mają nic wspólnego z islamem".
- Gdy dzieje się coś niedobrego, zaraz obwinia się za to islam - stwierdził z irytacją rektor Wielkiego Meczetu Paryża. Tymczasem zamieszki - jego zdaniem - ukazują "problem młodego pokolenia, które czuje się opuszczone i obce we własnym kraju. To są młodzi Francuzi. Nie występują jako muzułmanie, domagając się sal modlitwy lub meczetów. Chcą pracy, gdyż w sposób selektywny dotyka ich bezrobocie" - wyjaśnił Boubakeur. Zauważył on, że wprowadzenie godziny policyjnej już skutkuje spadkiem przemocy na ogarniętych zamieszkami przedmieściach. O jedną czwartą spadła np. liczba podpalonych samochodów.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.