Do podpalenia kolejnego kościoła doszło na północy wyspy Celebes. Część protestanckiej świątyni w Manado została 8 grudnia poważnie uszkodzona.
Sprawców dotąd nie ujęto. Tamtejszy pastor od kilku miesięcy otrzymywał anonimowe telefony z groźbami podpalenia kościoła. Incydent w Manado spowodował wzrost napięcia, ale i solidarności indonezyjskiego społeczeństwa. Zachodzi bowiem obawa, że podobnie jak w ubiegłych latach radykalne grupy islamskie zaatakują w czasie świąt Bożego Narodzenia chrześcijańskie miejsca kultu. Do szczególnie groźnych zajść doszło przed 5 laty, gdy w serii zamachów i podpaleń zginęło w okresie świątecznym co najmniej 19 osób, a kilkadziesiąt zraniono. Według informacji podanych przez indonezyjskie służby specjalne również w tym roku pewne muzułmańskie ugrupowania planują takie ataki. Dlatego do ochrony kościołów zostanie w okresie bożonarodzeniowym oddelegowanych 18 tysięcy policjantów – z tego 6 tysięcy na wyspie Bali. Siły policyjne wspomagają wolontariusze, także z organizacji muzułmańskich. Ich udział zapowiedziała w piątek 9 grudnia największa z nich, licząca 40 milionów członków Nahdlatul Ulama. Islamska organizacja zwróciła się do buddystów i hinduistów o przyłączenie do tej inicjatywy. Zarówno episkopat Indonezji, jak i synod Kościołów protestanckich zaapelowały do wiernych o współpracę z siłami porządkowymi i ułatwianie koniecznych kontroli, aby na święta czekać z radością, a nie ze strachem. Islam wyznaje 85 procent z 220 milionów mieszkańców Indonezji. Katolicy i protestanci stanowią tam łącznie około 9 procent ludności.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.