Różny jest stan polszczyzny w oficjalnych wypowiedziach pisemnych (np. listach pasterskich, tekstach drukowanych w prasie) duchownych różnych wyznań - czytamy w opublikowanym właśnie przez Radę Języka Polskiego "Sprawozdaniu o stanie ochrony języka polskiego za lata 2003-2004".
Poświęcony "kościelnej" polszczyźnie fragment sprawozdania brzmi nastepująco: Różny jest stan polszczyzny w oficjalnych wypowiedziach pisemnych (np. listach pasterskich, tekstach drukowanych w prasie) duchownych różnych wyznań. Jak wynika z opracowań szczegółowych (IVa, IV b i IV c), językowo sformułowane tak, by nie sprawiać wiernym kłopotów w odbiorze, czyli pisane językiem zrozumiałym, w miarę prostym są wypowiedzi synodów i konsystorzy Kościołów ewangelickich (ewangelicko-augsburskiego i ewangelicko-reformowanego, por. załącznik IV b), choć i w nich daje się dostrzec tendencję do nadużywania terminologii urzędowo-kościelnej. Jednakże wyraźna jest też tendencja do tego, by „unikać zrytualizowanego języka religijnego na rzecz języka spontanicznego [...]. Duchowni Kościołów ewangelickich pragną też przemawiać językiem zrozumiałym dla wiernych, zakorzenionym w ludzkim doświadczeniu, a jednocześnie w miarę starannym. Wzorem staje się tu polszczyzna używana w środkach masowej komunikacji, co powoduje, że język listów i orędzi staje się miejscami szablonowy, schematyczny”. (IV b.11). Jeśli chodzi o teksty listów pasterskich Katolickiego Episkopatu Polski, to w całościowym oglądzie są one poprawne językowo, choć zdarzają sięw nich błędy i usterki językowe, zwłaszcza składniowe i leksykalne, a używane środki językowe bywają mało funkcjonalne. Zdarzają się więc źle skonstruowane, niespójne wewnętrznie metafory, sprawiające interpretacyjną trudność (por. Grzechy płynące rzeką alkoholu zalewają nasz kraj. Tak wielu ludzi bezpośrednio jest tym dotkniętych, IV a, 12). Pojawiają się sformułowania wzorowane na urzędowo-oficjalnych, np. realizować program ewangelizacyjny. W tekstach dotyczących kwestii społecznych używa się wielu wyrazów zapożyczonych i abstrakcyjnych, co utrudnia wiernym odbiór treści (por. IV a, 13-14). Wszystko to sprawia, że „wypowiedzi polskiego episkopatu należy uznać za – w wysokim stopniu – niesprawne komunikacyjnie [...] Z jednej strony widoczny jest nadmiar słów obcych lub modnych, [...] zaniepokojenie budzi również stosunkowo ubogie i schematyczne słownictwo religijne, niekiedy niedostatecznie objaśniane i tłumaczone wiernym. Wyraźnym brakiem jest zbyt skomplikowana składnia [...]. Szczególnie razi niewłaściwa organizacja spójności tekstu” (IVa, 18-19). Funkcjonalność komunikatywna tekstów listów pasterskich biskupów Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego nie jest ich podstawową cechą. „Za prymarną funkcję prawosławnych listów pasterskich [...] uznać należy, jak się zdaje, funkcję mistagogiczną – ich celem jest wprowadzenie w misterium [świąt]. Autorzy nie stawiają sobie zatem celów komunikacyjnych, [...] jak podawanie wiedzy (funkcja informacyjna) czy przekonanie do pewnych płynących z wiary prawd moralnych [...] (funkcja perswazyjna) [...]. Najbardziej uderzającą cechą analizowanych tekstów jest ich znaczna rytualizacja, często połączona z obfitością stylistycznych ornamentów, leksykalnych ozdobników” (IVc, 1-2). „Teksty obfitują [...] w stylizowaną na dawną [składnię] z szykiem przestawnym: w archaizmy leksykalne, wyrazy przestarzałe, dawne znaczenia i formy fleksyjne” (IVc, 3). W rezultacie analiza języka tych listów „wskazuje na ich względną poprawność językową, lecz całkowitą izolację ich języka w stosunku do kodu, którym na co dzień posługują się wierni w sytuacjach pozareligijnych. W takim wypadku intencja nadawcza może nie trafiać do odbiorców, nie stawać się istotnym czynnikiem ich rozwoju duchowego, może nie dochodzić do autentycznej komunikacji” (IVc, 7). Można więc powiedzieć, że język oficjalnych przekazów religijnych duchownych różnych wyznań nie wymaga wprawdzie ochrony (jest w zasadzie poprawny), natomiast w różnym stopniu jest sprawny i przystosowany do funkcji, które powinien pełnić.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.