- To nie o nas, a o arcybiskupie Gocłowskim - twierdzi Mariusz Olchowik, szef fundacji ks. Henryka Jankowskiego, komentując komunikat Nuncjatury Apostolskiej.
W opublikowanym w poniedziałek komunikacie nuncjatura apostolska w Warszawie zwróciła uwagę polskim duchownym, że działalność publiczna - w fundacjach czy spółkach, które "w jakikolwiek sposób angażują autorytet Kościoła" - wymaga pisemnej zgody zwierzchnika. - Odnajduję tu komentarz, który można odnieść do różnego rodzaju aktywności prałata Henryka Jankowskiego, byłego proboszcza parafii św. Brygidy - przyznaje ks. Witold Bock, rzecznik prasowy metropolity gdańskiego Tadeusza Gocłowskiego. - Nie zazdroszczę prałatowi tej sytuacji. W grudniu prałat powołał fundację, która tworzy właśnie instytut jego imienia. Fundacja prowadzi działalność gospodarczą, zamierza też badać najnowszą historię Polski. Zwierzchnik prałata - abp Gocłowski - dowiedział się o powołaniu i planach fundacji z mediów. Między gdańską kurią a prałatem toczy się spór o to, czy fundacja może działać wbrew woli biskupa (tak samo było przed rokiem, gdy - mimo zakazu zwierzchnika - ks. Jankowski wypuścił na rynek wino z własnym wizerunkiem na etykiecie). - Dla mnie jest oczywiste, że fundacja i instytut prałata angażują autorytet Kościoła - uważa ks. Bock. - Każdy ksiądz do końca swojego życia ma przełożonego i ma obowiązek go pytać o tego rodzaju aktywność. Jeśli ksiądz coś robi, to ludzie rozumieją, że robi to w imieniu Kościoła. Po to są święcenia, po to się zostaje księdzem, aby pełnić służbę i oddać swoje życie Kościołowi. Według biskupa Tadeusza Pieronka organa państwa, które rejestrują działalność podejmowaną przez duchownych, powinny żądać zgody Kościoła jako warunku rejestracji. Ale tego nie robią, bo nie wiedzą, że tak wynika z przepisów prawa. Mariusz Olchowik, szef fundacji prałata i student uczelni o. Tadeusza Rydzyka, nie bierze sobie do serca ani zdania abp. Gocłowskiego, ani ostrzeżenia nuncjatury apostolskiej. Przeszkadza mu tylko jedno: nuncjusz zacytował jego wypowiedź opublikowaną w "Gazecie" 31 grudnia. Napisaliśmy wtedy o tym, że fundacja rozpoczyna handel monetami z wizerunkiem Jana Pawła II. Olchowik wyjaśniał: "Zdanie Kościoła nie ma nic do rzeczy, ponieważ instytut prałata to instytucja świecka, która nie zajmuje się religią, tylko historią". W komunikacie nuncjatury apostolskiej czytamy: "Dowolna interpretacja obowiązującego prawa kościelnego (np. że "zdanie Kościoła nie ma nic do rzeczy") w takich sytuacjach wprowadza w błąd wiernych i jest współdziałaniem, a niekiedy zachętą do działań niezgodnych z prawem". Według Olchowika nuncjaturze w ogóle jednak nie chodzi o fundację prałata: - Watykan tendencyjnie używa moich słów - protestuje i podkreśla, że poza tym stwierdzeniem reszta komunikatu mu się podoba. - To powinno powstrzymać wykorzystywanie Kościoła przez innych ludzi do prowadzenia własnych interesów. Instrukcja podkreśla, że Kościół nie odpowiada za interesy duchownych podejmowane przez nich na własną rękę. A więc nie będzie już takiej sytuacji jak ta, gdy arcybiskup Gocłowski nakazał innym księżom zrzucać się na długi po należącym do kurii wydawnictwie Stella Maris Ks. Bock: - Młodego adepta szkół Ojca Dyrektora odsyłam do listu metropolity w sprawie funduszu solidarnościowego z pracownikami Stelli Maris oraz dokumentacji dyrekcji, jak został spożytkowany. Zapewniam, że we właściwym momencie osoby odpowiedzialne za nadużycia poniosą konsekwencje we wszystkich możliwych wymiarach. Część już ponosi, choć nie płoną na stosie koło fontanny Neptuna w Gdańsku. Czytam w tej wypowiedzi dwie strony: błyskotliwą grę faktami i ten charakterystyczny ton, mieszaninę pychy i krótkowzroczności. Zupełnie prywatnie chcę zapytać pana Olchowika: jaka jest różnica między pastuchem a pasterzem?
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.