W wieku 82 lat zmarła w swoim domu zakonnym w Monachium Imma Mack, zakonnica ze zgromadzenia sióstr szkolnych. Ta skromna, unikająca rozgłosu niewiasta była "cichą bohaterką", spieszącą z pomocą więźniom hitlerowskiego obozu koncentracyjnego w Dachau.
- Niewiele się wtedy zastanawiałam, po prostu chciałam pomagać - powtarzała, gdy pytano ją o ten najtrudniejszy okres jej życia. Swoją misję rozpoczęła jako 20-letnia kandydatka do zgromadzenia sióstr szkolnych we Fryzyndze. Pewnego dnia siostry posłały ją do zakładu ogrodniczego na terenie obozu w Dachau po sadzonki warzyw. - Nie bałam się, bo nie bardzo wiedziałam, co się kryje pod pojęciem "obóz koncentracyjny" - cytuje jej słowa niemiecka agencja katolicka KNA. Jednak już podczas pierwszego "Widok był wstrząsający: setki bladych, wychudzonych mężczyzn w pasiakach i z ogolonymi głowami, ich twarze wyglądały jak wyschnięta gąbka. Wszyscy patrzyli na nas, jak na istoty z innego świata" - wspominała zakonnica. Począwszy od tego dnia dziewczyna, wychowana w okolicach Eichstätt, w rodzinie o silnie antyhitlerowskim nastawieniu, zaczęła regularnie jeździć do Dachau. Za pośrednictwem jednego z więźniów, księdza Ferdinanda Schönwäldera, który pracował w obozowym punkcie sprzedaży na plantacji, przekazywała żywność. Początkowo jeździła pociągiem, a kiedy dworzec w Monachium został zbombardowany - 10-kilometrową odległość pokonywała rowerem, a w zimie pieszo ciągnąc sanki. - Ci ludzie cierpieli przerażający głód - mówiła zakonnica, dla której każde wspomnienie tamtego okresu zawsze było szokiem. Podczas przygotowywania warzyw więźniowie informowali ją o cierpieniach przetrzymywanych w obozie. Pewnego dnia wsunęli jej fotografię leżącego na łożu śmierci diakona Karla Leisnera, którego jeden ze współwięźniów - francuski biskup Gabriel Picket - chciał w obozie wyświęcić na księdza. Również i w tej sprawie nie czekała ani chwili i podjęła się pomocy. W czasie adwentu w 1944 r. s. Imma Mack przekazała ówczesnemu arcybiskupowi Monachium, kard. Michaelowi Faulhaberowi list z Dachau, zapowiadający święcenia kapłańskie w obozie. Otrzymała od kardynała odpowiedź i przekazała do obozu. - Gdyby się to wszystko wydało, byłby koniec ze mną - powiedziała s. Muck dodając, że księdza, którego wówczas wyświęcono i dla którego narażała swoje życie, nigdy nie poznała. Ks. Leisner zmarł wkrótce po zakończeniu wojny. Przez długi czas s. Imma Mack nie chciała wspominać o swoich przeżyciach z obozu w Dachau. Dopiero po zachętach ze strony arcybiskupa Monachium, kard. Friedricha Wettera, opublikowała książkę "Dlaczego lubię azalie". Również późno została odznaczona za swojej bohaterstwo. W 1986 r. otrzymała Bawarski Order Zasługi, a w 2005 r. - Federalny Krzyż Zasługi Pierwszej Klasy. W 2004 r. "za odwagę i zaangażowanie w służbie pokoju i pojednania między Niemcami i Francją" została rycerzem Francuskiej Legii Honorowej. - Dlaczego mam być dumna? - pytała przy tej okazji. - Przecież to byłoby śmieszne.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"