W sobotę o godz. 16 w kościele św. Stanisława Kostki przy ul. Hozjusza 2 w intencji Marka Kotańskiego, założyciela Monaru, modlić się będą pracownicy, podopieczni i wolontariusze organizacji. W ten sposób uczczą czwartą rocznicę jego śmierci.
Wcześniej, o godz. 14, na Starym Mieście młodzież z monarowskiego ośrodka w Głoskowie będzie rozdawać ulotki informacyjne przestrzegające przed zażywaniem narkotyków. – Ta akcja cieszy się powodzeniem, bo młodzież chętnie przyjmuje ulotki od młodych ludzi, którzy starli się z problemem narkotyków – mówi Anna Kossak z zarządu głównego Monaru. Chociaż Marek Kotański nie żyje od czterech lat, Monar, który założył w 1981 r., prężnie działa do dziś. W całej Polsce powstają nowe ośrodki i poradnie odwykowe dla uzależnionych, a modzie na „niećpanie” ulega coraz więcej młodzieży. Tylko w ub.r. z pomocy organizacji skorzystało 41 688 osób. Wśród nich byli też bezdomni, którym pracownicy Monaru pomagają wychodzić z bezdomności. – Nie jestem Markiem, ale jego idee i wizja są mi bliskie – mówi Jolanta Łazuga-Koczurowska, przewodnicząca Monaru. – Przewodzenie takiej organizacji to ogromny zaszczyt, ale i wielka odpowiedzialność. Marek Kotański zginął w wypadku samochodowym w nocy z 18 na 19 sierpnia 2002 r. w Nowym Dworze Mazowieckim. Próbował wyminąć pijanego mężczyznę, który niespodziewanie wtargnął na jezdnię. Auto wpadło do rowu i uderzyło w drzewo. Kotański miał 60 lat.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.