Polityczna poprawność przegrała z wolnym rynkiem. Największa na świecie sieć supermarketów, amerykańska Wal-Mart, musiała przywrócić do swoich sklepów usunięte w zeszłym roku święta Bożego Narodzenia - informuje Rzeczpospolita.
Podczas poprzednich świąt ze względu na "chrześcijańskie konotacje" słowa "Christmas" na terenie supermarketów zastąpiono je "bardziej neutralnym" słowem "holiday" (czas wolny). Pracownikom sklepów, zamiast życzyć klientom Wesołych Świąt (tradycyjne "Merry Christmas"), kazano mówić "happy holidays!". Z półek zniknęły wszelkie produkty mogące się kojarzyć z chrześcijańskim wymiarem świąt, a zamiast kolęd z głośników puszczano muzykę rozrywkową. Pomysły te wywołały oburzenie wielu klientów. Na firmę zaczęło się sypać tysiące protestów, krytycznych artykułów prasowych, a nawet pozwów sądowych. Wielu Amerykanów wzięło udział w akcji bojkotu sklepów Wal-Mart. W ten sposób sieć straciła dziesiątki tysięcy klientów w najważniejszym dla siebie świątecznym sezonie. - Dostaliśmy w zeszłym roku bolesną lekcję - przyznała rzeczniczka Wal-Mart Linda Blakely. I zapowiedziała, że sieć przystąpi w tym roku do świątecznej ofensywy. Między innymi będzie nadawać w telewizji specjalną świąteczną reklamę oraz obniży ceny świątecznych produktów. Określenie "Merry Christmas" podczas nadchodzących świąt wróci do łask również w wielu innych firmach, m.in. sieci sklepów ze sprzętem elektronicznym Best Buy. Według ekspertów takie nagłe "nawrócenie" wielkich koncernów może jednak przynieść efekty mniejsze, niż się spodziewają ich właściciele. - Usunięcie określenia "święta Bożego Narodzenia" uraziło tak wielu ludzi, że jego przywrócenie może już niewiele pomóc - powiedział Kurt Barnard, szef Retail Forecasting Group.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.