Reklama

Przemiana trudnej młodzieży jest możliwa - sympozjum w Katowicach

Stół do ping-ponga, czasem piłkarzyki i gry planszowe, emerytowana nauczycielka, robiąca coś na drutach i drożdżówki - taki jest stereotyp świetlicy środowiskowej. To buduje przekonanie, że takie miejsca, to przechowalnie dzieci.

Reklama

Ks. Andrzej Augustyński ze zgromadzenia księży misjonarzy św. Wincentego â Paulo wystąpił bardzo krytycznie przeciwko takiemu stereotypowi. Na co dzień pracuje on w Krakowie, w stowarzyszeniu „U Siemachy”. Z jego praktyki wynika, że świetlica powinna mieć bogatą i atrakcyjną ofertę, która daje młodzieży szansę rozwoju i kompensacji braków, jakie często wynikają z zaniedbań w domu rodzinnym. Jego zdaniem, świetlica powinna stwarzać młodym ludziom szanse na odnoszenie sukcesów. Sympozjum naukowe pod hasłem „Standardy skutecznej profilaktyki problemowej w pracy z dziećmi i młodzieżą” odbyło się 7 grudnia na Wydziale Teologicznym UŚ. Jego szczególnym walorem okazał się fakt, że prelegenci to praktycy, ludzie, którzy zajmują się profilaktyką niejako „na ulicy”. Jednym z nich był ks. Tomasz Nowak, współtwórca projektu „Nasze Załęże”. Projekt ma skoordynować działania pomocowe różnych instytucji. Ks. Nowak podkreślił, że parafia znakomicie nadaje się na takie centrum koordynacji. Jako przykład jej braku wskazał sytuację, która często zdarza się przed świętami – niektóre dzieci odwiedzają kolejne pomocowe punkty i wracają do domu z pięcioma paczkami świątecznymi, gdy dla innych, mniej zaradnych, paczek zabraknie. Zaskakujące fakty przedstawił pełnomocnik prezydenta Katowic ds. rozwiązywania problemów alkoholowych Maciej Maciejewski. Kiedy otrzymał na swoją działalność zwiększone środki finansowe, mógł wesprzeć placówki, zajmujące się od dawna profilaktyką. Przy okazji jednak zauważył sporą grupę szarlatanów, którzy chcieli jedynie zarobić. ‑ W działaniach profilaktycznych trzeba tworzyć sojusze – powiedział i dodał: ‑ Zabawne, że gdy zacząłem się starać tworzyć sojusze między różnymi organizacjami, jakoś naturalnie odpadli ci, którzy chcieli jedynie zarobić na projekcie. Ilona Świerad ze Śląskiego centrum Profilaktyki i Psychoterapii podkreśliła, że obecnie w szkołach dzieje się wiele dobrego. Nauczyciele podejmują inicjatywy i odnoszą sukcesy. Czasem sami nie wiedzą, jak to się udało. Dlatego potrzeba konkretnej wiedzy – standardów w profilaktyce, aby wyniki działań były powtarzalne. „Potrzeba bardzo poważnych profesjonalistów i wolontariuszy, którzy wciąż chcą się rozwijać i kształcić” – podkreśliła. O wpływie wolontariatu na ludzkie życie mówił dr Marcin Świerad, zwierzchnik Delegatury Górnośląskiej Związku Kawalerów Maltańskich w Katowicach. ‑ Profilaktyka, pojmowana jako praca z ludźmi, jest realizowana przez zakon maltański od 900 lat – zauważył. – Wpływ wolontariatu na samych wolontariuszy jest zaskakująco pozytywny. Potrafią jednoczyć się w obliczu zadania i wzajemnie przekazywać sobie wiedzę. Zyskują między innymi odpowiedzialność i szersze rozumienie szczęścia. Zdaniem ks. dr Mariana Wandrasza, przygotowanie bliższe do małżeństwa również nosi znamiona profilaktyki. Uczy nadziei i wiary, że możliwe jest szczęśliwe życie z jednym życiowym partnerem. Zwłaszcza osoby, które nie miały wcześniej doświadczenia prawdziwej rodziny, a w ramach programu zyskują je od małżonków – wolontariuszy. Helena Strzałkowska, dyrektor Młodzieżowego Centrum Profilaktyki „Alternatywa w „Lesznie” wierzy w przemianę młodzieży. ‑ Pracujemy z rodzicami i powadzimy terapię w rodzinach. Przede wszystkim jednak zajmujemy się młodzieżą ‑ opowiada. ‑ Mamy różne grupy – od szkoły przetrwania przez filmową, gitarową, bębniarską, aż po wspinaczkę skałkową. Sprawdza się u nas to, że młody człowiek z problemami, nie tylko otrzymuje pomoc, ale zostaje włączony do grupy. Najważniejsze, aby grupy były dopasowane do zainteresowań młodzieży. Nasz działalność wywołuje pewną reakcję łańcuchową – podopieczni nie tylko przyprowadzają kolegów, ale często, gdy zmienią swoje życie, powracają do nas jako wolontariusze. Ja wierzę w przeminę trudnej młodzieży, ale to musi trwać w czasie – rok, dwa. Nie wierzę w przeminę w ciągu miesiąca. Nie można wysłać dziecka do pedagoga z nadzieją, że on potrafi je „naprawić”. Trzeba dać siebie i czas.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
3°C Poniedziałek
dzień
3°C Poniedziałek
wieczór
2°C Wtorek
noc
2°C Wtorek
rano
wiecej »

Reklama