Parlament stolicy Meksyku ma przyjąć przełomowe prawo o aborcji - zapowiada Gazeta Wyborcza. Po raz pierwszy w dziejach silnie katolickiego kraju aborcja będzie legalna do trzeciego miesięca ciąży.
W ostatnich dniach przed parlamentarną debatą ulicami Meksyku maszerowały manifestacje zwolenników i przeciwników nowego prawa - przypomina GW. Zwolennicy związani się zwykle z rządzącą w stolicy lewicowo-liberalną Partią Demokratycznej Rewolucji (PRI), a także z centrowo-liberalną Rewolucyjną Partią Instytucjonalną, która rządziła krajem przez 72 lata i władzę straciła dopiero w 2000 roku. Przeciwnicy to wierni Kościoła katolickiego zaciekle zwalczającego nowe prawo, a także związani z katolicyzmem stronnicy konserwatywnej Partii Akcji Narodowej urzędującego prezydenta Felipe Calderona. Do debaty, w której zwolennikom zakazu aborcji przewodzi Kardynał Norberto Rivera, włączył się kilka dni temu papież Benedykt XVI, domagając się prawnej "obrony życia od chwili poczęcia". Posłom, którzy zagłosują za nowym prawem, meksykańscy biskupi zagrozili ekskomuniką. Lewicowi posłowie przestrzegli biskupów, by nie wtrącali się do polityki, bo zakazuje tego konstytucja. Chociaż urzędujący prezydent Calderon trzyma się na uboczu dyskusji o nowym prawie, jego żona otwarcie wystąpiła przeciw projektowi liberalizacji. Lewicowo-liberalna większość parlamentarna w stolicy już w ubiegłym roku zalegalizowała - wbrew konserwatywnemu rządowi kraju i Kościołowi katolickiemu - związki homoseksualne, a po liberalizacji aborcji zamierza zająć się także legalizacją eutanazji. W niedzielę na ulicach Meksyku obie manifestacje obrzucały się wyzwiskami. Zwolennicy zakazu aborcji "mordercami" nazywali tych, którzy chcą legalnego usuwania ciąży, a ci ostatni "mordercą" nazywali Kardynała Riverę, bo za sprawą dotychczasowego zakazu wskutek pokątnego usuwania ciąży rocznie w Meksyku umiera ponad 2 tys. kobiet. Prawdopodobnie jednak nowe prawo przejdzie, bo w stołecznym parlamencie lewica i PRI mają większość - przewiduje Gazeta Wyborcza. Uchwalą więc zapewne liberalne prawo, które umożliwi kobiecie legalne przerwanie ciąży do 12. tygodnia z powodów zdrowotnych, ekonomicznych i społecznych. Dotąd w mieście Meksyk aborcja była zakazana, ale dopuszczano ją w wypadku zagrożenia dla zdrowia kobiety i gwałtu. Gdzie indziej w Meksyku ustawa była ostrzejsza, bo zezwalała na aborcję tylko w wypadku gwałtu, a za nielegalne usunięcie płodu kobiecie groziło do trzech lat więzienia. W kraju jak może żaden inny opanowanym przez kulturę macho i powszechnej przemocy wobec kobiet kwitnie podziemie aborcyjne. Podczas gdy bogate Meksykanki jadą bez przeszkód usunąć niechcianą ciążę do sąsiednich USA, biedniejsze skazane są albo na wielorództwo, albo na nielegalne, drogie i niebezpieczne dla zdrowia podziemne zabiegi. Liczba nielegalnych aborcji w 100-milionowym Meksyku idzie w dziesiątki tysięcy. Jeśli nowe prawo wejdzie we wtorek w życie w stolicy kraju, gdzie mieszka co piąty Meksykanin, ten sam problem stanie przed resztą kraju. Posłowie lewicowo-liberalni wnieśli już podobny do stołecznego projekt ustawy do parlamentu federalnego. Wówczas i tak już zacięta walka przeciwników i zwolenników legalnej aborcji dzieląca dzisiaj Meksykanów mniej więcej na dwie połowy zaostrzy się jeszcze bardziej.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.