Brytyjscy Hindusi są przerażeni. Czczonemu przez nich bykowi grozi zarżnięcie. Wszystko dlatego, że zwierzę prawdopodobnie jest chore na gruźlicę - alarmuje Rzeczpospolita.
W takich sytuacjach przepisy weterynaryjne są bezwzględne: gdy zachodzi obawa, że krowa lub byk cierpią na tę groźną chorobę, powinny być natychmiast zabite. Gruźlica może się bowiem rozprzestrzenić. - Rozumiemy te argumenty, ale w tym wypadku nie mamy do czynienia ze zwykłym bykiem. To czczone przez nas zwierzę, które musi umrzeć śmiercią naturalną. Zabicie go byłoby zbezczeszczeniem jednej z największych świętości naszej religii - tłumaczy "Rzeczpospolitej" Sanjay Mistry z Hinduskiego Forum Wielkiej Brytanii. Jego organizacja złożyła oficjalny protest do rządu, wysyła listy do parlamentarzystów. Hindusi argumentują, że są inne sposoby na zaradzenie sytuacji. Święte zwierzę można odizolować. Zapewniająrównież, że nikt nie ma zamiaru zjadać świętego byka. Na razie Shambo, bo tak nazywa się zwierzę, nic nie wie o niebezpieczeństwie i - przystrojony w wieńce z kwiatów - spokojnie się pasie na pastwisku w zachodniej Walii. Opiekuje się nim 20 specjalnie wybranych mnichów. Co się stanie, jeżeli rząd nie uzna argumentacji Hindusów? - Nie dopuścimy do zabicia Shambo. Hindusi z całej Wielkiej Brytanii przyjadą do jego zagrody i utworzymy wokół niego żywy łańcuch. Łatwo się nie poddamy. Będą go musieli wziąć siłą - zapowiada Sanjay Mistry. Niewykluczone, że tak się jednak stanie, bo wielu Brytyjczyków nie zgadza się na preferencyjne traktowanie Shambo. "Eksterminować go!", "Odeślijcie tego byka do Indii!!!", "Trzeba posłać tam silne, uzbrojone oddziały, żeby przełamały wszelki opór. Trzeba zarżnąć tę dziwaczną krowę za wszelką cenę" - pisali internauci na stronie "Daily Telegraph".
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.