Niemiecka minister oświaty chciała, by na lekcjach biologii uczono biblijnej historii stworzenia świata. Opozycja jest oburzona - donosi Rzeczpospolita.
wywiadzie dla "Frankfurter Allgemeine Zeitung" minister oświaty Hesji Karin Wolff zażądała wprowadzenia do państwowych szkół "nowoczesnych lekcji biologii". Zdaniem polityka CDU nauczyciele powinni zwracać uczniom uwagę na niedoskonałości teorii ewolucji. Według niej biblijna historia stworzenia świata może dać od Powiedź napytania o początek życia oraz jego sens, czego nowoczesne teorie naukowe wciąż nie potrafią wyjaśnić. - Widzę możliwość połączenia nauki i religii. Symboliczna opowieść biblijna w wielu punktach zgadza się z naukową teorią ewolucji - podkreśla Wolff, która jest ministrem od ośmiu lat. Jej zdaniem uczenie na lekcjach biologii opisu stworzenia świata ze Starego Testamentu, który przedstawia pochodzenie wszechświata i człowieka od Boga, to dobry sposób na zapoznanie uczniów z chrześcijańskimi wartościami. - Ustawa o szkolnictwie wymaga, aby przekazywana w szkołach wiedza opierała się na tradycji chrześcijańskiego humanizmu. Nie ma to nic wspólnego z kreacjonizmem -uważa Wolff. Pomysł pani minister został ostro skrytykowany przez opozycyjne SPD i Zielonych. - Pani Wolff nie tylko jest słabą działaczką partyjną, ale także kiepską misjonarką - oświadczył rzecznik do spraw oświaty Zielonych Mathias Wagner. Jego zdaniem propozycja pani minister jest sprzeczna z konstytucją landu. - W Hesji obowiązuje rozdział religii od państwa. Publiczne szkoły mają obowiązek neutralności religijnej - dodaje. - Minister oświaty nie powinien się cofać do średniowiecza -uważa z kolei przewodnicząca SPD w Hesji Andrea Ypsilanti. Jej zdaniem biblijna historia stworzenia świata nie jest teorią naukową i nie powinna wchodzić w skład programu nauczania biologii. Kościół ewangelicki, do którego należy pani minister, uznał propozycję Wolff za niebezpieczną promocję teorii kreacjonizmu. - Biblijna opowieść o powstaniu świata nie ma nic wspólnego z nauką. To, że teoria ewolucji jest bardziej dziurawa niż ser szwajcarski, nie oznacza, że można z Boga robić zapchajdziurę -powiedział "Rz" teolog Uniwersytetu Westfalskiego w Münster (WWU) Michael Beintker. Jego zdaniem kreacjonizm, a szczególnie tzw. teoria inteligentnego projektu, próbuje naukowo udowodnić, że Bóg stworzył świat, co jest niezgodne z wiarą. - Bóg jest istotą metafizyczną. Nie można go przeistaczać w teorię naukową. Podobnego zdania są duchowni katoliccy. -Biblia jest tekstem literackim, a nie dokumentem naukowym. Kościół katolicki dystansuje się od wyznawców kreacjonizmu, którzy dosłownie interpretują biblijne teksty i na tej podstawie kwestionują nauczanie o ewolucji w szkole. Jest to niezgodne z doktryną katolicką - powiedział "Rzeczpospolitej" dr Dieter Böhler, teolog jezuickiej Wyższej Szkoły Teologicznej św. Jerzego we Frankfurcie nad Menem. Pomysł poparł jedynie premier Hesji, polityk CDU Roland Koch. Uznał on, że na lekcjach biologii powinno się dyskutować o teologicznych oraz filozoficznych teoriach powstania świata. Zapowiedział jednak, że w najbliższym czasie na zajęciach nie będzie mowy o kreacjonizmie. Mimo to, jak ustaliła niemiecka telewizja Arte, w dwóch gimnazjach w Hesji nauczyciele biologii wykładali teorię kreacjonizmu, korzystając na lekcjach z "niedozwolonego podręcznika". Na razie otrzymali oni ostrzeżenie od Ministerstwa Oświaty. nie zrezygnowali jednak, starając się przemycić do programu w szkołach publicznych choćby wzmiankę o tzw. teorii inteligentnego projektu. Ich sztandarowym podręcznikiem jest "O pandach i ludziach". O książce stało się głośno, gdy część rodziców zaskarżyła jej włączenie do listy lektur w Dover w Pensylwanii. Sprawa zakończyła się porażką kreacjonistów i usunięciem podręcznika z listy. Według sondażu Gallupa aż dwie trzecie Amerykanów wierzy, że Bóg stworzył człowieka w jego obecnej formie i że miało to miejsce w ostatnich 10 tysiącach lat. Tylko 14 procent wierzy w ewolucję bez udziału Boga.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.