Po 4 miesiącach pieszego wędrowania m.in. przez Bułgarię, Grecję, Turcję, Syrię i Jordanię Dominik Włoch, 24-letni student pedagogiki Uniwersytetu Gdańskiego, zakończył pieszą pielgrzymkę do Jerozolimy.
W Sofii dołączył do niego młodszy brat, a w stolicy Jordanii - Ammanie powitali go rodzice i troje rodzeństwa. W specjalnej mszy św. dziękczynnej w Jerozolimie 15 września uczestniczyli także pielgrzymi z Polski i Japonii. Młody pątnik pochodzi z rodziny, która od 1994 r. chodzi co roku na pielgrzymki do Częstochowy. Wędrował już do Santiago de Compostela w Hiszpanii (szedł z Francji ok. 800 km) i do Rzymu. Do Wiecznego Miasta pokonał z Wadowic ok. 1500 km, aby spotkać się z Janem Pawłem II na specjalnej audiencji. Niestety zdążył tylko na jego pogrzeb w kwietniu 2005 r. W rozmowie z dziennikarzami Włoch powiedział, że współpracuje z Radiem Plus, do którego co tydzień wysyła swoje spostrzeżenia z trasy w ramach stałej niedzielnej audycji (o godz. 16.10) "Idzie Pielgrzym". Z ostatniej pielgrzymki przygotował już materiały do 22 takich programów. Dodał, że to właśnie znajomi z rozgłośni, widząc jego pielgrzymkowe zainteresowania, namówili go, aby udał się na tę najdłuższą i najbardziej symboliczną - do Jerozolimy. Po 2 miesiącach wędrowania, w Grecji pokonał najtrudniejszy odcinek, zdążając przez góry do granicy z Turcją. W tym islamskim kraju, wbrew temu, co słyszał, spotkał się z dużą gościnnością. W Syrii z kolei niezwykle serdecznie przyjął go m.in. katolicki biskup z Aleppo, który osobiście przygotowywał mu kolację. Wielkiej gościnności doświadczył też w Jordanii, gdzie dzięki pomocy rodziny muzułmańskiej mógł spotkać się na lotnisku ze swymi bliskimi, którzy przylecieli tam z Gdańska. Za największy duchowy owoc pielgrzymki Dominik Włoch uznał odkrycie Opatrzności Bożej, "w której rękach znajdujemy się każdego dnia". Wielkim przeżyciem była dla niego Eucharystia. Idąc przez miesiąc przez Turcję i szukając tam kościoła lub księdza, musiał często w tym celu nadrabiać drogi, ale i tak nie udało mu się być tam na Mszy św. Było to - jak mówi - odkrycie "tęsknoty i dużego głodu Boga", gdy nie mógł uczestniczyć w niedzielnej ani tym bardziej codziennej Mszy św. W pokonaniu tak długiej trasy pomagała mu codzienna modlitwa. "Prosiłem często o bardzo prozaiczne rzeczy i doświadczałem, że Bóg wysłuchuje nawet moich prostych modlitw" - dodał. Uwieńczeniem pielgrzymki była msza we franciszkańskim kościele w Jerozolimie, znajdującym się najbliżej miejsca, które tradycja chrześcijańska uważa za Wieczernik. "To wielka łaska dla mnie i dla mojej rodziny, że mogłem uczestniczyć w tak wspaniałej mszy św. w języku polskim po 4 miesiącach pielgrzymowania" - wyznał polski student. Dominik Włoch ma też zainteresowania misyjne. Po ukończeniu studiów, jako świecki misjonarz - ma już za sobą odpowiednie przeszkolenie w tej dziedzinie - chciałby pracować w Afryce, najchętniej w Kenii.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.