Czy przeszczep organów powinien budzić obawy wiernych? - Wszelkie wątpliwości i strach są nieuzasadnione - mówi Życiu Warszawy abp Tadeusz Gocłowski, metropolita gdański.
W piątek 16 listopada do wydania Życia Warszawy dołączona będzie karta – oświadczenie woli – jej posiadacz będzie mógł umieścić na niej swoje dane i zgodę na oddanie organów po śmierci. Wiele osób przed podpisaniem takiej zgody zadaje sobie pytania natury etycznej i duchowej. – Wszelkie wątpliwości i strach są tutaj nieuzasadnione – mówi abp Tadeusz Gocłowski, metropolita gdański. – Nie potrafię znaleźć ani jednego powodu, dla którego miałbym wyrazić sprzeciw wobec pobrania moich narządów – dodaje. – Oddanie swojego organu osobie potrzebującej jest najwyższym aktem miłości. Dajemy bliźniemu część siebie i część naszego życia – przypomina za papieżem Janem Pawłem II ks. infułat doktor Edward Majcher, kapelan ludzi po przeszczepie. Dawstwo silnie wspiera Kościół Adwentystów Dnia Siódmego. Luteranie uważają, że oddawanie narządów to akt społeczny, i za katolikami powtarzają, że jest to najwyższy wyraz miłości wobec bliźniego. Wierni Kościoła Ewangelicko-Metodystycznego mówią, że darowanie narządów jest działaniem charytatywnym i aktem samoofiarowania. Podkreślają jednak, że musi się to odbywać w atmosferze szacunku dla zmarłego lub żyjącego ofiarodawcy. Oddawanie narządów i tkanek wspierają też prawosławni. W wielu religiach oddanie narządów jest indywidualną sprawą każdego człowieka. Zalicza się do nich m.in.: buddyzm, hinduizm i baptyzm. Islam uważa przeszczepy za podstawę ochrony życia ludzkiego. Dlatego koraniści twierdzą, że życie jest dobrem najwyższym, i zezwalają na pobranie narządów, co przyczynia się do szlachetnego końca. Jedynie świadkowie Jehowy są przeciwni transfuzji krwi i dawstwu organów za życia (np. nerek). Ale kwestia oddania narządów po śmierci jest indywidualnym wyborem każdego ze świadków.
Należał do szkoły koranicznej uważanej za wylęgarnię islamistów.
Pod śniegiem nadal znajduje się 41 osób. Spośród uwolnionych 4 osoby są w stanie krytycznym.
W akcji przed parlamentem wzięło udział, według policji, ok. 300 tys. osób.
Jego stan lekarze określają już nie jako krytyczny, a złożony.
Przedstawił się jako twardy negocjator, a jednocześnie zaskarbił sympatię Trumpa.