150 pastorów protestanckich trafiło w Chinach do więzienia za czytanie Biblii.
Zostali zatrzymani 7 grudnia podczas spotkania, w którym uczestniczyli przedstawiciele wspólnot z 12 miast leżących w prowincji Shandong. Policjanci przybyli na miejsce w samochodach opancerzonych. W sumie zatrzymali 270 osób. 120 wypuścili po zapłaceniu przez nie „podatku za przesłuchanie”. Zatrzymani należeli do niezależnych od komunistycznych władz ewangelickich wspólnot domowych. Stąd przypuszcza się, że cała akcja była kolejnym krokiem toczącej się w Chinach tak zwanej „kampanii normalizacji”. W praktyce oznacza ona przejście do zależnej od władz wspólnoty skupionej w tak zwanym „Ruchu trzech autonomii”, albo w przeciwnym wypadku „zniszczenie” nielegalnej wspólnoty. Prowadzona przez rząd Pekinu polityka stoi w jawnej sprzeczności z oenzetowskim dokumentem o wolności religijnej, który wyraźnie sprzeciwia się podziałowi aktywności religijnej na dozwoloną, ponieważ kontrolowaną przez państwo i zakazaną tylko dlatego, że nie podlega ona władzom. Legalnych protestantów jest Chinach ok. 10 mln, skupieni są w „Ruchu trzech autonomii”. Katakumbowa wspólnota jest 5 razy większa. Szacuje się, że w ubiegłym roku władze aresztowały prawie 2 tys. pastorów i wiernych, którzy nie chcieli przejść do wspólnot kontrolowanych przez komunistyczne władze Chin.
Dzięki bardzo sprawnej akcji policji i pracy innych służb samochód został odzyskany.
Polecił również zbadanie osób finansujących działalność ruchu antyfaszystów.
Niezmiennie od wielu lat niemal wszyscy badani deklarują zaufanie do straży pożarnej.