„List do Pani" - katolicki miesięcznik o kobietach i dla kobiet - ma już 15 lat. „Pismo skierowane jest do wszystkich pań, które chcą głębiej spojrzeć na własne powołanie" - mówi Maria Wilczek, redaktor naczelna.
Pierwszy numer ukazał się w lutym 1993 r. „Pismo skierowane jest do wszystkich pań, które chcą głębiej spojrzeć na własne powołanie. Czytają nas różne kobiety – i młodsze, i starsze. Miesięcznik wciąż się rozwija. To znak Bożej Opatrzności” – mówi Maria Wilczek, redaktor naczelna. „Nasze pismo jest czymś zupełnie innym niż istniejące obecnie w Polsce ok. 36 kobiecych tytułów. Chcemy bronić wartości, ukazywać, jak kobieta powinna pielęgnować własną tożsamość. Chcemy powiedzieć o tym, że trzeba się dzielić, nie tylko dobrem, ale i nadzieją. Chcemy przypominać kobietom o prawdzie, że szczęście to jest wierność powołaniu, które otrzymały od Pana Boga” – zaznacza Maria Wilczek. Jednym z celów miesięcznika jest ukazywanie pozytywnych przykładów spełnionych, szczęśliwych kobiet. Są to kobiety różne – żony, matki, kobiety odnajdujące się w pracy społecznej. Przedstawiane są sylwetki świętych, pań ważnych dla polskiej historii w XIX i XX w., ale też kobiet zupełnie zwykłych, które – jak podkreśla Maria Wilczek – „mogłyby być naszymi sąsiadkami”. „List do Pani” porusza też tematykę historyczną, są działy poświęcone psychologii, życiu rodzinnemu, dział ekologiczny, prowadzony przez pisarza Piotra Wojciechowskiego, dział o modzie, dział praktycznych porad, dział zdrowia. Jest też krzyżówka, niespodzianka dla dziecka itp. Wiele artykułów porusza problem duchowej formacji kobiet, nie brakuje też tekstów rozprawiających się ze współczesnymi mitami szkodliwymi dla kobiet i ich rodzin. Jest też bardzo dużo poezji, gdyż – jak zaznacza redaktor naczelna – poezja jest bliska kobiecemu sercu. „Krąg czytelniczek się rozwija. Są też czytelnicy – nie piszemy tylko do pań” – mówi Maria Wilczek. „Jest to dla nas wielka radość, że pomimo ogromnych trudności, pomimo faktu, że nie byłyśmy sponsorowane, nie miałyśmy pomocy zewnętrznych, pismo powstało, rozwijało się, nie upadło i możemy się cieszyć tym małym jubileuszem. Nieraz miałyśmy sytuacje kryzysowe, ale wtedy zawsze pojawiała się nieoczekiwana, jednorazowa pomoc. To były znaki Bożej Opatrzności” – podkreśla. „Najwyraźniej jest potrzeba istnienia takiego pisma” – dodaje. Pierwszy numer „Listu do Pani” – z lutego 1993 r. – miał zaledwie osiem stron, bardzo skromną szatę graficzną i nakład 1 tys. egzemplarzy. Rozszedł się bezzwrotowo. Czasopismo nawiązywało do „Listu” – maleńkiego pisemka dla pań, wydawanego od 1984 do 1993 r. przez Podkomisję Episkopatu Polski ds. Duszpasterstwa Kobiet. „Gdy pismo przestało się ukazywać, miałyśmy świadomość zaistniałej luki w polskim krajobrazie medialnym” – przypomina Maria Wilczek. Obecnie „List do Pani” wychodzi w nakładzie ponad 5 tys. egzemplarzy. Jego objętość zwiększyła się do 44 stron, pojawiły się zdjęcia, ciekawi autorzy, liczne grono współpracowników. „Wciąż narzekamy na zbyt małą redakcję, problemy z marketingiem, dystrybucją, ale jesteśmy przekonane, że pismo ma przyszłość i perspektywy rozwoju – i o to się modlimy” – podkreśla redaktor naczelna.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.