200 tys. uchodźców i co najmniej dwustu zabitych. To wciąż prowizoryczny bilans walk, jakie od trzech tygodni trwają na filipińskiej wyspie Mindanao.
Walki między muzułmańskimi rebeliantami z Narodowego Frontu Wyzwolenia Moro a wojskami rządowymi toczą się wokół miasta Zamboanga. Ciągnący się od 40 lat konflikt o oderwanie od Filipin południowej części archipelagu i utworzenie tam suwerennego państwa islamskiego kosztował dotychczas życie 120 tys. ludzi.
O objęcie natychmiastową pomocą humanitarną uchodźców i zintensyfikowanie dialogu pokojowego apeluje do władz filipińska Caritas. Kościelna organizacja przypomina, że bez rządowej pomocy i wsparcia ludzi dobrej woli nie jest w stanie objąć wystarczającą pomocą tysięcy potrzebujących rodzin. Wiele kościołów i salek zostało przerobionych na ośrodki dla uchodźców. Tylko w samej Zamboandze kościelne punkty charytatywne wydają codziennie 3,5 tys. paczek z żywnością. „Szczególnie trudna jest sytuacja dzieci, które z powodu niedożywienia zapadają na wiele chorób, a brakuje im wystarczającej pomocy medycznej” – alarmuje bp Broderick Pabillo. Szacuje się, że w wyniku ostatnich starć zniszczonych zostało 10 tys. domów, a poniesione przez ludność straty wyniosły co najmniej 115 mln dolarów.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.
Nie zapadła jeszcze decyzja dotycząca niedzielnej modlitwy Anioł Pański.