W związku z ogłoszeniem niepodległości Kosowa, w Rosji nie milkną głosy krytyki i rozgoryczenia kierowane pod adresem państw zachodnich.
Reprezentujący Patriarchat Moskiewski ks. Wsiewołod Czaplin ostrzegł Zachód przed „dążeniem do osiągnięcia sukcesów geopolitycznych kosztem odłączania od macierzy terytoriów historycznie związanych z prawosławiem i Trzecim Rzymem”. „W 1975 r. w Helsinkach uchwalono nienaruszalność granic po II wojnie światowej. W latach 90. ubiegłego wieku nic z tej koncepcji nie pozostało. Silny Zachód, korzystając z upadku totalitarnego komunizmu, umocnił się geopolitycznie, delikatnie mówiąc, bez przelewu krwi” – powiedział protojerej Czaplin. Zarzucił on Zachodowi doprowadzenie do wybuchu wojen na Kaukazie i Bałkanach, na skutek „pochopnego” uznawania państw powstałych po rozpadzie ZSRR i Jugosławii. „Obecnie dla ekspansji Zachodu używane są terytoria autonomiczne, jak to było w sytuacji Kosowa. W rzeczy samej granice powinny być określane w ramach KBWE, która stoi na straży umów helsińskich. Organizacja ta mogła odegrać ważną rolę w rozwiązaniu konfliktów granicznych; mogła, ale nie chciała” – dodał przedstawiciel rosyjskiego prawosławia. Zgodnie ze słowami Wsiewołoda Czaplina wszystko to wydarzyło się, ponieważ „ponad umowami międzynarodowymi, ponad logiką, sprawiedliwością i honorem zadziałał odwieczny instynkt Zachodu: oderwać ziemie od narodów prawosławnych, duchowo związanych z Trzecim Rzymem”. Można zrozumieć rozgoryczenie rosyjskiego duchownego prawosławnego. Zbezczeszczenie i zniszczenie świątyń prawosławnych w Kosowie budzi gniew i sprzeciw. Zdumienie jednak wywołuje delikatnie zawoalowany żal po rozpadzie ZSRR i oskarżanie Zachodu o wszystkie wojny końca XX wieku. Daje tu o sobie znać pewne schizofreniczne podejście wynikające z nierozliczenia się Rosji z historią ostatnich 90 lat. Z jednej strony potępia się zbrodnie reżimu totalitarnego, a z drugiej zachwyca się siłą i dokonaniami militarnymi państwa reprezentującego ten system. W wypowiedzi Czaplina dźwięczy nutka tęsknoty za wielkim imperium tzw. „Trzeciego Rzymu”, czyli Moskwy.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.