Jeśli w rodzinie jest źle, niekoniecznie trzeba to ogłosić całemu światu - mówi w rozmowie z Rzeczpospolitą szef Gościa Niedzielnego ks. Marek Gancarczyk.
Redaktor naczelny Gościa Niedzielnego ks. Marek Gancarczyk, został laureatem siódmej edycji dziennikarskiej Nagrody Ślad im. bp. Jana Chrapka. GN zajmuje pod względem sprzedaży trzecie miejsce wśród tygodników opiniotwórczych, za Polityką i Newsweekiem. Nominowani do nagrody zostali również: Dariusz Karłowicz, filozof i publicysta, oraz Józef Majewski, teolog i publicysta. Specjalne wyróżnienie Diamentowy Ślad za całokształt działalności otrzymał zespół miesięcznika Więź. RZ: Sprawa szczecińska, zaangażowanie polityczne Radia Maryja, przed rokiem potężna burza związana z nominacją abp. Stanisława Wielgusa, do tego spadek powołań kapłańskich... Jedni mówią, że to kryzys Kościoła. Inni, że to bardziej kryzys jego zarządzania. A księdza zdaniem? Ks. Marek Gancarczyk: Daleki jestem od używania słowa kryzys. Jednostkowe przypadki, nawet bardzo znaczące, nie mogą prowadzić do wniosku, że Kościół w Polsce jest w kryzysie. Gdy chodzi o powołania kapłańskie – nie wiadomo, czy jest to chwilowe wahnięcie, czy stała tendencja, natomiast praktyki religijne są na stałym poziomie. W takich sprawach jak warszawska Kościół, istotnie, nie potrafił sobie poradzić, dlatego że są to sprawy nowe, z którymi wcześniej nie miał do czynienia. - A co musi się stać, by Kościół wreszcie radził sobie z takimi sprawami jak szczecińska? Nie jest to pierwsza, w której chodzi o molestowanie seksualne, ale bulwersująca, bo nierozwiązana przez lata. - Myślę, że jest to kwestia odwagi, by stanąć twarzą w twarz ze światem. Kiedy człowiek wie, że nie ma za sobą jakichś ciemnych spraw, wtedy jest odważny, nie boi się świata. A ponieważ każdy człowiek z reguły ma coś na sumieniu, co chciałby ukryć, stąd jest w nim lęk. Odwaga Jana Pawła II brała się chyba m.in. z jego wewnętrznej przezroczystości. - Czy to jest też powodem braku odwagi części mediów katolickich, które nie podejmują trudnych spraw? Niektóre w ogóle udają, że ich nie ma, oddając ich opisywanie mediom świeckim, do których potem mają pretensje, że czynią to tak, a nie inaczej. - Rzeczywiście, w niektórych mediach katolickich trudne sprawy nie są podejmowane. Wynika to z napięcia, przed którym stoją redaktorzy tych mediów: poszukiwania prawdy i poczucia odpowiedzialności. Z tego, że należy dociekać prawdy, nie wynika jeszcze, że w każdych okolicznościach należy tę prawdę przekazywać. Nie każda prawda i nie w każdych okolicznościach jest do przekazania. Wydaje mi się to oczywiste, choć dla niektórych słowa te mogą brzmieć wręcz szokująco. - Bo to jest cenzura. To jest reglamentowanie informacji o świecie czy konkretnie o Kościele przez tych, którzy mają je dostarczać ludziom. - Zapewniam panią, że w Gościu Niedzielnym cenzura nie istnieje. Jeżeli w rodzinie dzieje się źle, niekoniecznie trzeba to ogłosić całemu światu, krzycząc np.: „wczoraj mój tata się upił”. A Kościół jest rodziną. - A co ksiądz myśli o tym, że z jednej strony nawołuje się katolików świeckich do współodpowiedzialności za Kościół, a z drugiej, gdy zaczynają dyskutować o kandydatach na metropolitę gdańskiego, mówi się im i mediom: nie, tego wam nie wolno. A przecież biskupi, przy całym szacunku dla ich urzędu, są posłani po to, by służyć wiernym, a nie nimi rządzić. - Nie mam nic przeciwko dyskusji prowadzonej przez dziennikarzy na temat potencjalnych kandydatów na stolice biskupie. Oby tylko była to dyskusja na odpowiednim poziomie. Jeżeli do programu telewizyjnego o tzw. kryzysie w Kościele spośród duchownych zaprasza się byłego księdza oraz ks. Henryka Jankowskiego – przy całym dla niego szacunku, ale nie jest on typowym reprezentantem polskiego duchowieństwa – to można mieć poważne zastrzeżenia do jakości tej rozmowy. Inaczej sprawa wygląda z politykami, szczególnie odgrywającymi ciągle ważną rolę. Ci powinni być powściągliwi w wypowiadaniu opinii o ewentualnych kandydatach. - Mówi ksiądz, że nie ma obecnie kryzysu w Kościele. To w takim razie jakie ma on przed sobą zadanie? - Problemem Kościoła w Polsce nie jest rzeczywisty czy urojony jego podział na jakieś przeciwstawne frakcje. Problemem i wyzwaniem Kościoła jest pytanie o to, co robić, by doprowadzić ludzi do spotkania z Jezusem.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.