Benedykt XVI przebywa w Stanach Zjednoczonych. Rano prywatnie sprawował Mszę w nuncjaturze apostolskiej w Waszyngtonie, która stała się na te dni jego rezydencją.
Pierwszym oficjalnym punktem wizyty jest uroczyste powitanie w Białym Domu, gdzie Papież spotkał się z George’em Bushem. Amerykański prezydent, odstępując od dyplomatycznego protokołu, prywatnie powitał Papieża już wczoraj. Ci, którzy chcą uczestniczyć w liturgiach z Papieżem, nastawiają się na osobiste przeżycia duchowe. „Dla mnie jest to przede wszystkim spotkanie duchowe i religijne. Byś może będzie miało też jakiś oddźwięk polityczny i znaczenie także dla sytuacji kraju, aczkolwiek prawdopodobnie nie zmieni jej diametralnie” – mówi Joanna Kociołek. Z kolei Krystian Tarnawa podkreśla, że bez wątpienia będzie to wydarzenie historyczne, które pozostanie w książkach. „Nie sądzę jednak, żeby to miało jakieś szczególne znaczenie dla życia Ameryki. To jest ogromny kraj, ogromna ilość ludzi. Kilka tysięcy ludzi spotka się z Papieżem, ale nie sądzę, żeby to miało jakieś znaczące efekty”. Na uroczystość oficjalnego powitania do Białego Domu zaproszono 5 tys. osób. To dzień 81. urodzin Benedykta XVI. Ojciec Święty spożyje obiad w nuncjaturze wraz z prezydium Konferencji Episkopatu USA i towarzyszącym mu w tej podróży orszakiem papieskim. Następnie spotka się z przedstawicielami pięciu największych organizacji charytatywnych Stanów Zjednoczonych, a po południu – gdy w Polsce będzie prawie północ – odprawi nieszpory z całym amerykańskim episkopatem w Narodowym Sanktuarium Niepokalanego Poczęcia NMP, patronki Stanów Zjednoczonych. „Jest to największa świątynia USA i ósma co do wielkości na świecie – podkreśla pracująca w bazylice s. Lucyna ze Zgromadzenia Służek Najśw. Maryi Panny Niepokalanej. – Licznie przybywają do niej pielgrzymi. Przez kilka godzin dziennie księża spowiadają. W bazylice odbywają się uroczystości zakończenia roku szkolnego i akademickiego. Pociąga ogromna przestrzeń, ale i panująca wewnątrz atmosfera modlitwy”. Rozpoczęta podróż zaowocuje zupełnie nowym obrazem Benedykta XVI jako człowieka. Tego zdania jest wicedyrektor Kulturalnego Centrum Jana Pawła II w Waszyngtonie, Hugh Dempsey. „Tylu ludzi uważa, że Ojciec Święty jest raczej srogim profesorem akademickim. Nigdy go nie spotkałem, ale po rozmowach z wieloma ludźmi jestem przekonany, że przede wszystkim jest duszpasterzem, jest kochającym pasterzem swego ludu” – mówi Hugh Dempsey. Wskazuje, że pierwszym odkryciem będzie to, że Duch Święty wybrał podczas konklawe właściwego człowieka. „Jak to ujął nasz nuncjusz, abp Sambi, musimy go posłuchać. On nie mówi pod publikę. Mówi bardzo mądrze. Winniśmy więc słuchać, co mówi, i pomyśleć, jak się to odnosi do naszego własnego życia”. Zdaniem Hugha Dempseya wraz z papieską pielgrzymką rozpoczyna się wielka lekcja dla Kościoła katolickiego w USA.