Północna część Iraku była dotychczas uważana w dużej mierze za bezpieczny teren dla chrześcijan. Jednak po bardzo dużej ilości ataków skierowanych przeciwko nim, jakie miały miejsce w ostatnich miesiącach, obecnie również tutaj chrześcijanie czują się coraz bardziej zagrożeni - informuje Open Doors.
Do tej pory wielu z tych, którzy zostali wypędzeni ze środkowych części kraju, szukało ochrony przed dyskryminacją i prześladowaniem właśnie na północy. Planowane ataki na wierzących były dotychczas rzadko spotykane. Tymczasem niedawno celem samobójczego zamachu w Rafiday stał się chrześcijański polityk Emad Youhann. W pobliżu jego domu eksplodował samochód, 19 osób zostało rannych. Czworo z nich jest w stanie ciężkim, ranna jest także trójka dzieci polityka. Jego dom i kilka innych budynków w sąsiedztwie zostały uszkodzone.
Również miejscowe władze niekiedy celowo działają przeciwko chrześcijanom - zauważa organizacja. Tak było np. w wiosce Deshtakh, gdzie starcia rozpoczęły się gdy policja zażądała od grupy młodych chrześcijan opuszczenia publicznego placu. Groziło m około 30 policjantów. Naoczni świadkowie relacjonują: "Grozili, że będą do nas strzelać i powiedzieli, że my chrześcijanie nie jesteśmy częścią Iraku. Irak to w końcu muzułmański kraj”. Również na południu i w centrum kraju nie ustaje przemoc wobec chrześcijan.
W Światowym Indeksie Prześladowań, liście krajów, w których chrześcijanie są najbardziej prześladowani z powodu swojej wiary, Irak zajmuje aktualnie czwarte miejsce. "Jeśli podobna sytuacja będzie się utrzymywać, może się stać, że do 2020 roku chrześcijaństwo zniknie z Iraku” - ocenia iracki pracownik Opene Doors. "Chodzi więc o przyszłość chrześcijańskiej wspólnoty na tym znaczącym historycznie obszarze Mezopotamii".
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.