Po krótkim okresie smakowania własnej siły za rządów Prawa i Sprawiedliwości zabrakło dziś w Kościele pomysłu na funkcjonowanie w sferze publicznej - pisze w Rzeczpospolitej Michał Szułdrzyński.
Słabość była również doskonale widoczna podczas dyskusji o książce Jana Grossa, który zarzucił antysemityzm polskiemu Kościołowi. Owszem, wypowiedziało się indywidualnie kilku hierarchów, ale wygląda na to, że cały ciężar zwalczania argumentacji Grossa został zrzucony na profesora Jerzego Roberta Nowaka. Problem w tym, że jego wykłady budzą wiele kontrowersji – choć pamiętajmy, że znamy je głównie z relacji „Gazety Wyborczej”. Dowodem dzisiejszej słabości Kościoła są wyniki badań społecznych, w których tak wielu Polaków – w większości uważających się za katolików – deklaruje poparcie dla stosowania zapłodnienia in vitro, wbrew nauczaniu Kościoła. Kto jest jednak odpowiedzialny za nauczanie moralne? Wierni akceptują in vitro przekonani licznymi argumentami zwolenników tej metody odwołujących się do tak nośnych pojęć, jak prawo ludzi do posiadania potomstwa czy prawo każdego do szczęścia. Niestety, poza ostrym – z teologicznego punktu widzenia słusznym, lecz chybionym z retorycznego – porównaniem do aborcji skomplikowana natura moralnych wątpliwości związanych ze stosowaniem tej metody nie została wiernym wyjaśniona. A może Kościół obecnie skupia się na wewnętrznej pracy, może przygotowuje nową strategię duszpasterską, może właśnie poświęca dużo czasu na analizę polskiej rzeczywistości? Bardzo chciałbym, aby odpowiedź na te pytania była twierdząca. Wygląda raczej na to, że po krótkim okresie smakowania własnej siły za rządów Prawa i Sprawiedliwości zabrakło dziś w Kościele pomysłu na funkcjonowanie w sferze publicznej. Chociaż wśród hierarchów jest wielu zdolnych, ambitnych i rozumiejących nowoczesny świat biskupów, nie sposób nie zauważyć, że polski Kościół instytucjonalny nie podniósł się jeszcze po śmierci Jana Pawła II. To on był postacią scalającą episkopat, to jego wielkość rekompensowała różne nietrafne posunięcia rodzimych hierarchów. Kościołowi w Polsce nie udało się zrobić tego, czym zachwycił Amerykę Benedykt XVI, być wiernym Janowi Pawłowi II, być równocześnie autentycznym i mieć własną wizję Kościoła. I może właśnie ożywienie Benedykta XVI zmieni też Kościół w Polsce. Może nauczy, jak z miłością i wiernością radzić sobie z bolesnymi problemami, radzić sobie, a nie czekać, aż one przeminą. Moment do tego wydaje się idealny, a przed Kościołem stoją – moim zdaniem – ogromne możliwości. Rządy Platformy mogą być dla Kościoła wygodne na kilku płaszczyznach. Po pierwsze znacznie mniejsze jest dziś zagrożenie zakusami, by zinstrumentalizować katolicyzm, niż wtedy, gdy w rządowych gabinetach zasiadali politycy żyjący z Kościołem bardzo blisko. Stosunek PO do Kościoła to lekko lękliwa rezerwa – co daje Kościołowi szerokie pole do działania. Po drugie zaś obecny rząd otwarcie deklaruje dziś chęć prowadzenia polityki pragmatycznej, nie ideologicznej. Postpolityka uprawiana przez Platformę, oparta na organizowaniu polityki na celach skupionych raczej wokół gospodarki (EURO 2012, cud gospodarczy, druga Irlandia itp.) niż na silnych wartościach, stwarza Kościołowi duże pole do działania – właśnie instytucji nie bezpośrednio politycznej, lecz pracującej w sferze idei, wartości i moralności, z której wycofuje się polityka. Wciąż silne przywiązanie Polaków do katolicyzmu, wciąż poważne przywiązanie do wartości konserwatywnych otwierają przed Kościołem – jako siłą polityczną – ogromne możliwości. Ale Kościół z dzisiejszej sceny politycznej może wynieść też jeszcze jedną ważną naukę. Skoro Polacy stają się coraz bardziej umiarkowani, może warto pomyśleć również o kościelnym centrum. Sporo katolików źle się czuje, stając przed alternatywą: Radio Maryja z jednej strony a Tadeusz Bartoś z drugiej. Czy Jan Tomasz Gross vs. Jerzy Robert Nowak. Zagospodarowanie ideologicznego centrum, praca nad poważną ofertą chrześcijańskiej kultury, edukacji może utrwalić dzisiejszy tradycjonalizm Polaków i zmienić go w nowoczesny konserwatyzm. Z pewnością nie przysłuży się temu zamiatanie brudów pod dywan.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.