Benedykt XVI przestrzegł przed wypaczaniem takich wartości, jak tolerancja, wolność czy dialog. Przypomniał, że bardzo łatwo można zniekształcić ich wymiar.
Z Jerozolimy Maksym przeniósł się do Konstantynopola, a stamtąd, z powodu najazdów barbarzyńców, zbiegł do Afryki. Tu dał się poznać jako odważny obrońca prawowierności. Maksym nie godził się na żadne pomniejszanie człowieczeństwa Chrystusa. Zrodziła się wtedy teoria, wedle której w Chrystusie miała być jedna tylko wola, wola Boża. W obronie wyjątkowości Jego osoby, zaprzeczano obecności w Nim prawdziwej i właściwej woli ludzkiej. Na pierwszy rzut oka mogłoby nawet wydawać się czymś dobrym, że w Chrystusie byłaby jedna tylko wola. Jednakże św. Maksym od razu zrozumiał, że zniszczyłoby to tajemnicę zbawienia, gdyż człowieczeństwo bez woli, człowiek bez woli, nie jest prawdziwym człowiekiem, jest człowiekiem okaleczonym. A zatem Jezus Chrystus nie byłby prawdziwym człowiekiem, nie przeżywałby dramatu istoty ludzkiej, polegającego właśnie na trudnościach w dostosowaniu naszej woli do prawdy bytu. I tak św. Maksym stwierdza z wielką stanowczością: Pismo Święte pokazuje nam człowieka nie okaleczonego, pozbawionego woli, lecz prawdziwego pełnego człowieka: Boga, który w Jezusie Chrystusie prawdziwie przyjął na siebie całość bycia człowiekiem – oczywiście z wyjątkiem grzechu – a więc także ludzką wolę. Przy takim ujęciu wydaje się to jasne: Chrystus jest albo nie jest człowiekiem. Jeżeli jest człowiekiem, ma też wolę. Rodzi się jednak problem: czy nie prowadzi to do swego rodzaju dualizmu? Czy nie dochodzi się do stwierdzenia dwóch pełnych osobowości: rozumu, woli, uczucia? Jak przezwyciężyć ten dualizm, zachować pełnię istoty ludzkiej i mimo to ochronić jedność osoby Chrystusa, który nie był schizofreniczny. I św. Maksym udowadnia, że człowiek odnajduje swoją jedność, integrację samego siebie, swoją pełnię nie w sobie samym, lecz przezwyciężając siebie, wychodząc z samego siebie. I tak również w Chrystusie, wychodząc od siebie, człowiek odnajduje w Bogu, w Synu Bożym, samego siebie. Nie trzeba okaleczać człowieka, aby wytłumaczyć Wcielenie; należy tylko zrozumieć dynamizm istoty ludzkiej, która realizuje się, wychodząc z siebie; tylko w Bogu odnajdujemy samych siebie, naszą pełnię i skończoność. Tak widzimy, że nie ten, kto zamyka się w sobie, jest człowiekiem pełnym, lecz ten, kto otwiera się, który wychodzi od samego siebie, staje się kompletny i odnajduje samego siebie właśnie w Synu Bożym, odnajduje swoje prawdziwe człowieczeństwo. Dla św. Maksyma wizja ta nie pozostaje spekulacją filozoficzną; jej realizację widzi on w konkretnym życiu Jezusa, przede wszystkim w dramacie Getsemani. W tym dramacie konania Jezusa, w lęku przed śmiercią, w przeciwstawieniu ludzkiej woli, by nie umierać, Bożej woli ofiarowania się aż do śmierci, w tym dramacie Getsemani spełnia się cały dramat ludzki, dramat naszego odkupienia. Św. Maksym powiada nam, a my wiemy, że to prawda: Adam (a Adamem jesteśmy my sami) myślał, że „nie” jest szczytem wolności. Tylko ten, kto może powiedzieć „nie”, będzie prawdziwie wolny; aby prawdziwie urzeczywistnić swoją wolność, człowiek musi mówić Bogu „nie”; tylko w ten sposób myśli, że stał się wreszcie sobą, że osiągnął szczyt wolności. Tendencję tę zawierała także ludzka natura Chrystusa, ale przezwyciężyła ją, ponieważ Jezus zobaczył, że nie negacja jest uwieńczeniem wolności. Szczytem wolności jest „tak”, zgodność z wolą Bożą. Tylko w „tak” człowiek staje się rzeczywiście sobą; tylko w wielkim otwarciu „tak”, w zjednoczeniu swej woli z wolą Bożą człowiek staje się niezmiernie otwarty, staje się „boski”. Być jak Bóg było pragnieniem Adama, to znaczy być całkowicie wolnym. Jednakże nie jest boski, nie jest w pełni wolnym człowiek, który zamyka się w sobie; jest nim, gdy wychodzi z siebie, w „tak” staje się wolny; a to jest dramat Getsemani: nie Moja wola, lecz Twoja. Tak, przemieniając wolę ludzką w wolę Bożą, rodzi się prawdziwy człowiek, w ten sposób jesteśmy odkupieni.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.
Raport objął przypadki 79 kobiet i dziewcząt, w tym w wieku zaledwie siedmiu lat.