Reklama

Cały Amsterdam popłynie z gejami

Minister, burmistrz i oddział policji w galowych mundurach wezmą udział w paradzie równości w Amsterdamie. Na miasto padł bowiem blady strach, że straci imię stolicy tolerancji - zapowiada Gazeta Wyborcza.

Reklama

Gay Pride Festival jest jedną z bardziej znanych na świecie parad równości albo dumy, jak zwą się one na Zachodzie. Od innych różni go to, że zamiast korowodu kolorowych samochodów, na których tańczą geje i lesbijki, wszystko odbywa się na barkach i łodziach płynących przez pocięty kanałami Amsterdam - relacjonuje GW. W zeszłym roku w paradzie uczestniczyła rekordowa liczba osób - prawie pół miliona. W paradzie przepłynęło aż 70 łodzi, w tym barka z gejami nastolatkami (co odbiło się echem w całej Europie) i łódź heteroseksualistów manifestujących swe poparcie dla kochających inaczej. W tym roku parada zaplanowana na sobotę 2 sierpnia będzie inna niż zwykle. Po raz pierwszy w historii amsterdamskich parad w kolorowym korowodzie popłynie członek rządu minister edukacji Roland Plasterk. Również pierwszy raz swą oficjalną reprezentację wystawi policja. Na policyjnej "łodzi godności" (tak ma się nazywać) znajdą się funkcjonariusze z nieformalnej organizacji "Pink in Blue" - Różowe w Niebieskim (gra słów - różowy uchodzi za kolor homoseksualistów, a niebieski to kolor policyjnych mundurów). W odróżnieniu od typowych uczestników parady raczej skąpo odzianych policjanci wystąpią w galowych mundurach. Choć zapowiedź policyjnej obecności na paradzie wywołała dość burzliwą debatę w kraju, policja zamknęła usta przeciwnikom, tłumacząc, że wysyła swych ludzi, by promować tolerancję. W tym samym celu na specjalnej municypalnej barce popłynie lewicowy burmistrz miasta Job Cohen. Przed paradą burmistrz wykona jeszcze jeden symboliczny gest - spotka się z przedstawicielami organizacji homoseksualistów z muzułmańskich krajów Afryki Północnej i Turcji. W swych ojczyznach działają oni w podziemiu, narażając się na szykany i pobicia. W Amsterdamie uchodzącym za gejowską stolicę Europy korzystają nie tylko z ochrony władz, ale też ich wsparcia. Burmistrz Cohen zapewnia, że w Amsterdamie nie ma miejsca na nienawiść i nietolerancję wobec ludzi o odmiennej orientacji seksualnej. Już to, że muszą o tym mówić, dowodzi, że nie jest najlepiej. I rzeczywiście - od 2005 roku w słynącym z tolerancji mieście mnożą się ataki na gejów i lesbijki. W większości wypadków chodzi o napaści werbalne - wyzwiska i obelgi, ale coraz częściej zdarzają się pobicia. Sondaże, z których wynika, że 85 proc. Holendrów nie ma nic przeciwko kochającym inaczej, są niewielkim pocieszeniem. Na homoseksualistów napadają bowiem gangi muzułmańskich nastolatków z imigranckich rodzin, dla których homoseksualizm to "zachodnia zaraza". Geje przestają czuć się bezpiecznie. Kilka miesięcy temu Holandią wstrząsnęła wiadomość o brutalnym pobiciu znanego w środowisku gejowskim modela Mike Du Pree. Kilku wyrostków z rodzin imigranckich ściągnęło go z wybiegu, powaliło na ziemię i pobiło, łamiąc mu nos. Wszystko to miało miejsce w "świętym" dla Holendrów dniu - Koninginnedag, czyli w 30 kwietnia, w obchodzonym jak święto narodowe dniu urodzin Królowej Matki. Sprawa jest na tyle poważna, że policja uruchomiła specjalną "gorącą linię" dla zagrożonych atakami gejów. Po ulicach miasta chodzi kilkudziesięciu zamaskowanych gejów agentów, którzy mają od środka rozpracować gangi napadające na homoseksualistów. Miasto zamówiło też przeprowadzenie badań socjologicznych nad źródłem takich zachowań.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
0°C Czwartek
noc
0°C Czwartek
rano
2°C Czwartek
dzień
3°C Czwartek
wieczór
wiecej »

Reklama