Kluczem do zrozumienia Lourdes jest pragnienie Eucharystii - mówi ks. Wojciech Kowalewski OMI. Wskazuje on, że młodzież doznaje wiele łask krocząc śladami Bernadety. Z oblatem pracującym w Lourdes rozmawiał Tadeusz Cieślak SI.
Ks. W. Kowalewski OMI: W tej chwili młodzieży jest mniej, bo skończyły się wakacje. Tak naprawdę młodych ludzi i dzieci jest bardzo dużo. Oni przeżywają bardzo dobrze wszelkie propozycje związane z pokonywaniem drogi, z pielgrzymowaniem, z maszerowaniem – to jest coś bliskiego młodzieży. Każdego roku staramy się zaproponować jakąś drogę. W ubiegłym roku tematem w Lourdes było pojednanie, więc zaproponowaliśmy przeżycie niektórych etapów Drogi Krzyżowej jako drogi pojednania. Każdego roku proponujemy odkrywanie przesłania Lourdes w sposób specyficzny, idąc śladami Bernadety, czyli znowu w drodze, odwiedzając wszystkie miejsca, gdzie żyła: od narodzenia aż do wyjazdu z Lourdes. I nie jest to wizyta turystyczna, ale na każdym etapie jest to rodzaj pielgrzymki, by odkryć jakiś jeden element charakterystyczny przesłania z Lourdes. A zatem te „wędrowne” propozycje bardzo przemawiają do młodzieży. Wszystkim grupom proponujemy pokonanie drogi stąd do Bartrès. Choć to wprawdzie tylko 5 km, ale są to już góry. Tam Bernadeta przeżyła kilka miesięcy tuż przed objawieniami, gdzie pasła owce, pomagając w domu. Były to dla niej jakby rekolekcje. Tam podjęła decyzję powrotu i przygotowania się mimo wszystko do pierwszej Komunii św. Mówię dzieciom i młodzieży, że Lourdes ma to do siebie, że oprócz tego, że dużo odkrywamy, patrząc, słuchając katechezy, również wiele poznajemy przez nogi. - Wśród dzieci i młodzieży są również Polacy. Jak oni reagują i czy jest jakaś różnica między młodzieżą polską a tą z Zachodu? Ks. W. Kowalewski OMI: W lipcu i sierpniu organizujemy dwutygodniowe sesje wolontariatu dla młodzieży z całego świata. Warunkiem jest pełnoletniość. Każdego roku przyjeżdża duża grupa wolontariuszy z Polski, na ogół studentów, czasami licealistów. Każdy czymś tam się różni, każdy kraj, narodowość. Ale nie zauważyłem, żeby to kiedykolwiek było przeszkodą. W ramach wolontariatu organizujemy wiele spotkań modlitewnych, ale także dzielenie się, żeby lepiej się poznać albo powiedzieć sobie, jak np. żyje się wiarą w naszym kraju, jak wygląda Kościół, jak ludzie na to odpowiadają. Młodzież polska naprawdę „nie odstaje”. Mnie się wydaje, że idzie do przodu i z duchem świata, ale i z duchem Kościoła. Gdy pracowałem 10 lat na misjach w Kamerunie kard. Christian Tumi mówił, że naszą pierwszą kulturą jest Ewangelia, każdy ma swoją narodowość, ale dla chrześcijan pierwszą kulturą jest Ewangelia. To jest to, co nas jednoczy, to jest platforma, na której się spotykamy. I to wśród tutejszej młodzieży można zauważyć. Dodałbym jeszcze jedną rzecz. Jest to też chyba rodzaj łaski Lourdes. Kilka lat temu była właśnie różnorodność. Temat brzmiał: „Un peuple de toutes les nations”, czyli „Jeden lud złożony ze wszystkich narodów”. W Lourdes namacalnie przeżywa się tę wspólnotę. - Nie jest to pierwsza wizyta Papieża w tym sanktuarium, natomiast pierwsza – Benedykta XVI. Jak ją przeżywacie? Ks. W. Kowalewski OMI: Jesteśmy tu przede wszystkim po to by ułatwić innym pielgrzymom spotkanie z Papieżem. Mimo ogromu pracy wszędzie się odczuwa jakiś spokój. Jest to wspólny gość wszystkich. Jest to coś pięknego, bo łatwiej się pracuje. Natomiast gdy chodzi o młodzież mamy ten dar że 10 osób z naszego duszpasterstwa młodzieży otrzyma Komunię św. z rąk Papieża, inna grupa osób niesie dary ofiarne w czasie niedzielnej i poniedziałkowej Eucharystii. Rozm. ks. T. Cieślak SJ/ rv
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.