Młodzi ludzie szukają autentyczności i to, co najczęściej demaskują w zgromadzeniach, to jej brak - powiedziała w rozmowie z KAI s. dr Beata Zarzycka z Instytutu Psychologii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Albertynka była gościem 118. zebrania plenarnego Konferencji Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych w Warszawie.
Siostrom przełożonym mówiła m.in. o sposobach funkcjonowania we wspólnotach osób o różnej dojrzałości, ale też o błędach, jakie popełniają przełożeni, którzy z różnych powodów nie potrafią być autorytetami. Zdaniem prelegentki, wspólnoty zakonne o jasnej, wyrazistej tożsamości nie będą skarżyły się na brak powołań. "Jeżeli reguły zakonne są realnie przez nas przestrzegane i respektowane w życiu, to będziemy mieć powołania. Jeżeli natomiast będziemy próbować budować wspólnoty na zasadzie synkretycznej wizji, łącząc ją z tym, co proponuje świat, to nie będziemy mieć powołań" – uważa albertynka z KUL. Podkreśliła, że "Chrystus powoływał uczniów i nie obiecywał im łatwego życia, nie mówił, pójdź za mną, weź ciepły śpiwór, pantofle... , tyko: weź krzyż i naśladuj mnie. Jego wymagania były jednoznaczne". Zapytana o to, jakie wspólnoty są najbardziej atrakcyjne dla kandydatek do życia zakonnego, siostra stwierdziła, że „atrakcyjność wspólnoty czy szczęście jest ubocznym produktem spełnionego życia”. "To poczucie zadowolenia z życia, poczucie sensu tego, co robię, jak żyję, w jakich relacjach jestem i jak te relacje buduję” – wyjaśniła. Zaznaczyła, że "jeśli mówimy o takiej atrakcyjności wspólnoty, to najbardziej atrakcyjne są te, które są wierne swemu charyzmatowi, duchowości, bo to właśnie tworzy ich tożsamość". Dodała, że "tożsamość przekłada się też na dzieła, które są podejmowane we wspólnocie oraz na konkretne wzajemne odniesienia i na zaangażowanie w oddanie się wspólnej sprawie". S. dr Zarzycka w swoim wystąpieniu na forum Konferencji mówiła m.in. o potrzebie komunikacji, sposobach funkcjonowania w relacjach, które są zależne od poziomu dojrzałości danej osoby a także o odniesieniach do autorytetu we wspólnocie. Podkreśliła znaczenie dla wspólnoty prawdziwego dialogu, dodając jednocześnie, że jest on możliwy tylko u osób na odpowiednim poziomie dojrzałości, które są zdolne do „wyłożenia kart na stół”, wypracowania kompromisu czy podporządkowania własnych potrzeb i pragnień dobru wspólnemu. Mówiąc o przełożeństwie i odniesieniach do autorytetu, siostra albertynka wskazała na zjawiska, które zależą od poziomu dojrzałości człowieka. Podpowiadała przełożonym zakonnym, co warunkuje właściwe i dojrzałe odniesienia, a jakie deficyty powodują niewłaściwe relacje do przełożonych. Radziła też, jak je rozpoznawać i formować do dojrzałych postaw. "Rozwój człowieka jest ciągły, a integracja osobowości może się dokonywać wobec różnych tendencji: albo wobec tendencji samozachowawczych, albo tendencji psychologicznych samorealizacji albo tendencji poznawczych czyli wokół wartości" – mówiła prelegentka. Wyjaśniła, że "ci, zintegrowani najbardziej prymitywnie, są w relacjach z ludźmi obronni, unikający kontaktów lub agresywni, a przełożeństwo będzie dla nich zagrożeniem ich status quo. Ci, którzy funkcjonują na poziomie emocjonalnym, lubią rywalizację, dążą do zaspokojenia własnych potrzeb i aspiracji, natomiast ci na poznawczym poziomie dojrzałości, będą dialogować autentycznie, szczerze i otwarcie". Prelegentka dodała, że również przełożony nie jest pozbawiony ludzkich doświadczeń. W swoim wystąpieniu mówiła też o błędach popełnianych przez przełożonych, wynikających z ich poziomu dojrzałości. Mówiła też o konsekwencjach takich błędów dla wspólnoty zakonnej i o tym, dlaczego takie osoby nie mogą zdobyć autorytetu. S. dr Beata Zarzycka, albertynka jest psychologiem, pracuje w katedrze Psychologii Społecznej i Psychologii Religii Instytutu Psychologii KUL. Trzydniowe obrady Konferencji dziś się zakończą. Bierze w nich udział ok. 150 przełożonych generalnych i prowincjalnych ze stu zakonów i zgromadzeń istniejących w Polsce.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.