12 listopada 1948 roku Watykan mianował biskupa Stefana Wyszyńskiego prymasem Polski oraz arcybiskupem Warszawy i Gniezna - przypomina dziś Rzeczpospolita.
Piotr Semka w Rzeczpospolitej przypomina, że była to - jak na ówczesne czasy - decyzja nietypowa. Bp Stefan Wyszyński miał wtedy zaledwie 47 lat. Na biskupa lubelskiego (taką funkcję pełnił Wyszyński) zwrócił uwagę Watykanu poprzedni prymas, August Hlond. Po jego śmierci 22 października 1948 r. wydawało się jednak, że największe szanse na tytuł ma biskup łomżyński. Ten jednak zginął w wypadku samochodowym 28 października, gdy wracał z pogrzebu dotychczasowego prymasa. Istnieją podejrzenia, że katastrofa ta była wynikiem sabotażu dokonanego przez Urząd Bezpieczeństwa. Watykan zaufał ostatecznie pozytywnej opinii kard. Hlonda i sławie Wyszyńskiego jako społecznika (przed wojną był opiekunem chrześcijańskich związków zawodowych we Włocławku). Można też przypuszczać - pisze publicysta Rzeczpospolitej - że Watykan liczył się z możliwością aresztowania prymasa kraju znajdującego się na terenie bloku sowieckiego w czasie, gdy represje stalinowskie osiągały apogeum. Starano się zatem zapewne nominować człowieka młodego, którego trudniej będzie złamać choćby ze względu na lepszą kondycję. Obawy te były słuszne - 26 grudnia 1948 r. aresztowano prymasa na Węgrzech, na początku 1949 r. w Czechosłowacji. W Polsce doszło do aresztowania prymasa 5 lat później.
Według szacunków jednego z członków załogi w katastrofie mogło zginąć niemal 10 tys. osób.
Nazwy takie nie mogą być zakazane - poinformowała Rada Stanu powołując się na wyrok TSUE.
Najbardziej restrykcyjne pod tym względem są województwa: lubuskie i świętokrzyskie.
"Czytanie Dantego przez niewierzącego przynajmniej przygotuje jego umysł i serce na nawrócenie."