Nie ma informacji, która by nie była formacją albo deformacją osobowości

Brak komentarzy: 0

KAI/jk

publikacja 20.11.2008 20:49

Środki masowego przekazu są neutralne tylko jako narzędzia, ale nie jest neutralny użytek, jaki jest z nich czyniony. Każdy, kto pracuje w mediach, jest w jakiś sposób wychowawcą - powiedział kard. Zenon Grocholewski.

O wychowaniu do odbioru mediów oraz o ich roli w kształtowaniu społeczeństwa - dyskutowali teolodzy, filozofowie i ludzie kultury podczas konferencji pt. „Media w wychowaniu chrześcijańskim” zorganizowanej 19 listopada na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W konferencji zorganizowanej przez Katedrę Pedagogiki Chrześcijańskiej KUL wzięli udział przedstawiciele polskich i zagranicznych środowisk naukowych, m.in. ze Słowacji i Włoch. W grupach tematycznych rozmawiali oni o moralnych i etycznych aspektach mediów, ewangelizacji poprzez media, wychowaniu do odbioru mediów, edukacji medialnej i nowych technologiach w procesie kształcenia. Konferencję poprzedziła Msza św. pod przewodnictwem kard. Zenona Grocholewskiego. Wskazał on na podstawowe momenty w procesie wychowania do odbioru mediów. Zauważył, że współczesne media przejmują w pewnym stopniu rolę wychowawcy. - Środki masowego przekazu są neutralne tylko jako narzędzia, ale nie jest neutralny użytek, jaki jest z nich czyniony. Każdy, kto pracuje w mediach, jest w jakiś sposób wychowawcą – mówił. Przypomniał, że "nie ma edukacji bez informacji i nie ma informacji, która by nie była formacją albo deformacją osobowości". Zauważył też, że w porównaniu z klasycznym modelem wychowania, technologie medialne umożliwiają większą anonimowość. Łączy się z tym rezygnowanie z odpowiedzialności za przekazaną treść i częściowa eliminacja odpowiedzialności wychowawcy. Zdaniem kard. Grocholewskiego, aby środki masowego przekazu spełniały pozytywne cele, potrzebna jest nie tylko właściwa formacja nadawcy, ale także odpowiednie przygotowanie odbiorcy-wychowanka, którego osobowość "w zetknięciu z nadmiarem informacji może ulec deformacji". - Dziś każdy potrzebuje jakiejś formy permanentnej edukacji medialnej, polegającej na własnych studiach czy udziale w zorganizowanych kursach – stwierdził. Dodał, że szczególnym wkładem, jaki Kościół wnosi w debatę o wychowaniu przez media i do mediów, jest chrześcijańska wizja osoby i wizja społeczności, której członkowie dążą do wspólnego dobra. Podczas otwarcia obrad metropolita lubelski abp Józef Życiński stwierdził, że "jeden z dramatów naszych czasów przejawia się w tym, że refleksja etyczna nie nadąża za rozwojem technologii". Dawne marzenia o globalnej wiosce, gdzie wszyscy wzajemnie się znają i mają kontakt, pozostają niespełnione – mówił. "Sceptycy mówią, że zamiast globalnej wioski mamy globalny dworzec, gdzie ludzie ocierają się o siebie i odjeżdżają w różnych kierunkach po krótkim kontakcie. Jednym z najważniejszych zadań jest obecnie konieczność zachowania w funkcjonowaniu mediów zasady szacunku dla godności osoby ludzkiej przy jednoczesnym otwarciu na nowe zdobycze technologii" - dodał abp Życiński. Zdaniem metropolity, "Dobra Nowina może być wyrażana w różnych językach, a nie ma języka, który miałby służyć jako jedyny do jej przekazu". - W języku internetu możemy ją przekazywać równie dobrze, jak poprzednie pokolenia – podkreślił. Z kolei Krzysztof Zanussi zastanawiał się nad dylematem współczesnych mediów, którego sednem - jak mówił - jest konieczność wyboru między chęcią przewodzenia innym ludziom oraz postawą służebności. - Chęć przewodzenia jest uważana za pretensjonalną. Demokracja skłoni się chętniej ku komuś, kto powie, że jest służebny - uznał. Zauważył też, że takie przewrotne rozumienie służebności i roli mediów jest pokłosiem koncepcji wychowania, w której rodzice „przestali wierzyć, że mają jakikolwiek tytuł, by przewodzić swoim dzieciom”. Zdaniem Zanussiego, ideą przewodnią obecnych czasów jest beztroska i zabawa. - Jeżeli pada w ogóle słowo "wartość", to jest nią jedynie poszerzanie sfery wolności, uwalnianie człowieka od presji – mówił. Dodał, że za opresyjne uważane są rodzina i chrześcijaństwo, ponieważ nakładają na człowieka zobowiązania, a opinia, że telewizja ma kształtować, a nie tylko się wsłuchiwać, jest uważane za aroganckie i pozbawione realizmu. "Media istnieją na rynku, a więc muszą się podobać, wychodzić na spotkanie badaniu opinii publicznej, spotkać się z najszerszym, czyli najniższym wspólnym mianownikiem. To jest rozumiane jako imperatyw" – mówił Zanussi. Dodał, że ustawa medialna, która uczyniła z telewizji spółkę prawa handlowego, chcąc tą drogą uwolnić ją od nacisków politycznych, nie osiągnęła tego. Uczyniła z niej natomiast rodzaj „telewizji komercyjnej sterowanej politycznie”, a w polskich mediach publicznych nadal obwiązuje etykietowanie „swój – obcy”. Występując w imieniu Komisji ds. środków Społecznego Przekazu KEP, bp Adam Lepa przypomniał, że "w kościelnym wychowaniu medialnym chodzi o coś więcej, niż tylko o edukację czy kształcenie kompetencji". Podczas tego kształcenia - uznał - nie mówi się ani o zagrożeniach, ani o kształtowaniu postaw u odbiorców. - Rezygnacja z wychowania prowadzi do opłakanych skutków, jednym z nich jest uzależnienie od mediów - dodał.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona