Z arcybiskupem Józefem Kowalczykiem dla Radia Watykańskiego rozmawiał Rafał
Łączny. Nuncjusz Apostolski w Polsce opowiada o książce „Świadectwo i służba.
Rozmowy o życiu i Kościele", w której przedstawił kolejne etapy swego życia i
kapłańskiej posługi.
Księże Arcybiskupie, nuncjusz apostolski to oczywiście dyplomata, w tym wypadku przedstawiciel Stolicy Apostolskiej w danym kraju. Dyplomata zaś, ze swej natury mówi niewiele a jeśli już decyduje się na jakąś wypowiedź, to czyni to wyjątkowo ostrożnie. Jak zatem udało się ks. Rafałowi Markowskiemu przekonać Ekscelencję do tak obszernego wywiadu, tak szczerej rozmowy?
Abp J. Kowalczyk: To nie jest jakiś szczególny wywiad, ale bardziej rozmowa, do której po części zostałem przekonany, a może odrobinę zmuszony, jednak nie siłą, przez samą Oficynę Wydawniczo-Poligraficzną „ADAM” i osobę, która do tego została upoważniona. Powiem szczerze, że jak myślę nie było to konieczne. Biorąc jednak pod uwagę rzeczywistość struktur państwowych i kościelnych, w których żyjemy, dobrze, że wydawnictwo podjęło się zadania, by z różnymi osobami w Kościele w Polsce, poczynając od przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski, rozmawiać na różne tematy dotyczące życia w tym kraju, czy konkretnej osoby, która tu żyje i spełnia swoją misję jako biskup, kapłan, czy człowiek świecki. Wydawało się, że jest to potrzebne, byśmy nie byli wszyscy postrzegani poprzez tajemniczy płaszcz, którym się okrywamy. Należy powiedzieć o pewnych rzeczach, które, jak mi się wydaje, dotyczą każdego z nas i każdy je na swój sposób przeżywa. Każdy ma własny życiorys, własne powołanie. Może to akurat kogoś zainteresuje.
Ksiądz Arcybiskup w książce bardzo szczerze odpowiada na pytania m.in. o studium w Tajnym Archiwum Watykańskim, o okoliczności tworzenia sekcji polskiej Sekretariatu Stanu, ale również na pytania bardzo osobiste, o rodzinę działalność charytatywną w rodzinnej miejscowości. Na które poruszane w książce kwestie było odpowiedzieć najtrudniej?
Myślę, że pamięć nasza jest zawodna po części więc niektóre fakty, zwłaszcza z przeszłości, z własnego życia, już umykają z naszej świadomości i trzeba się nad nimi zastanawiać, trzeba je przywoływać na pamięć. Może to jest akurat potrzebne, żeby nie zapomnieć do końca, żeby umieć być wdzięcznym tym wszystkim, którzy stanęli na drodze naszego powołania. Myślę, że każdy z nas powinien taką refleksję przeprowadzać, zwłaszcza w okresie Adwentu czy Wielkiego Postu, kiedy okres liturgiczny nas usposabia do pogłębionej refleksji, do pogłębionego rachunku sumienia. Przeglądać swoje życie przeżyte. Myślę, ze można je zobaczyć trochę jak w lustrze, albo przejrzystym, czystym, albo trochę zamglonym. Można jednak dostrzec cały szereg przedziwnych rzeczy, które świadczą o tym, że powołanie człowieka jest wielkim darem, ale też i wielką tajemnicą, że nasza odpowiedź na powołanie i odkrywanie go to zadanie ogromne i bardzo zobowiązujące. I z tego robimy rachunek sumienia, czyśmy potrafili do końca na to odpowiedzieć.
W książce pojawiają się stwierdzenia, które na pierwszy rzut oka mogą wydawać się dość kontrowersyjne. Przywołam kilka z nich: „Tym, co mnie bardzo przygnębia, jest brak mądrości dyplomatycznej niektórych polskich polityków”; „Spektakularne i masowe wydarzenia w Kościele są potrzebne, ale nie mogą być w duszpasterstwie najważniejsze”; „Jestem przeciwny «Invocatio Dei» w konstytucji europejskiej, jeśli treść innych zapisów konstytucji będzie sprzeczna z zasadami katolickimi”. To tylko trzy wybrane cytaty. Nie boi się Ksiądz Arcybiskup, że te zdania lub ich fragmenty, wyrwane z kontekstu, mogą zostać źle odczytane? Dyplomata chyba powinien być trochę ostrożniejszy?
Nie widzę tu potrzeby żadnej ostrożności. To podstawowa teza każdego z nas, kiedy podejmuje się jakichkolwiek obowiązków. Przecież mądrość to nie jest stan umysłu, który nabyliśmy poprzez studia uniwersyteckie. Mądrość jest darem Bożym, zdobywa się ją na modlitwie. Pamiętamy zapisy Pisma Świętego, gdy mówi ono: „Początkiem mądrości jest bojaźń Boża”. Myślę, że każdy, kto podejmuje się jakiegoś zadania, powinien się modlić o dar mądrości, a nie patrzeć na urząd, który mu został powierzony, jako na jakąś inwestyturę, dającą władzę nad podwładnymi, taką czy inną, bez bojaźni Bożej.
Natomiast, gdy chodzi o konstytucję bardzo dużo się mówi na temat pewnych formułek. Proszę pamiętać, że dzisiaj istnieje nowy styl pisania pewnych dokumentów międzypaństwowych i nie jest ważne, czy tam zostanie wprowadzona jakaś formułka, która nam się wydaje bardzo potrzebna, a czasem może być zgubna, bo wprowadzenie na siłę jakiegoś sformułowania, którego treść będzie zaprzeczona w zapisie artykułów szczegółowych danego dokumentu, może być nie na chwałę Panu Bogu i stanowić nadużycie Bożego Imienia. Myślę, że jeśli ktoś refleksyjnie do tych spraw podchodzi, może to ocenić tak jak uważa.
Ksiądz Arcybiskup od 19 lat pełni posługę nuncjusza apostolskiego w Polsce. Co w tym czasie, w sensie dyplomatycznym właśnie, było największym wyzwaniem?
Największym wyzwaniem było to, że Jan Paweł II powierzył mi tę funkcję, ku mojemu zaskoczeniu i powiem szczerze zdziwieniu. Ale dzisiaj, gdy patrzę na to z perspektywy czasu, myślę, że Ojciec Święty miał pewną doskonale przemyślaną wizję normalizacji stosunków między państwem a Kościołem w rzeczywistości polskiej, po tylu latach, dziesięcioleciach nieobecności tutaj przedstawiciela Stolicy Apostolskiej. Chodziło zapewne Ojcu Świętemu o to, ażeby w sposób łagodny wrócić do tej struktury, która jest powszechna w Kościele powszechnym, żeby podczas pontyfikatu Jana Pawła II w sposób łagodny tę współpracę i miejsce nuncjusza w rzeczywistości Kościoła w Polsce odbudować, a przy tym, żeby zrealizować pewne zadania, które Ojcu Świętemu bardzo leżały na sercu. A więc, żeby przeprowadzić reformę struktur administracyjnych w Polsce, całościową, jakiej na przestrzeni tysiąclecia nie było. Trzeba teraz pracować nad tym, ażeby to zamierzenie Ojca Świętego coraz bardziej się realizowało, zgodnie z wyzwaniami, jakie duch czasu przed nami stawia.
Pozwolę sobie na jeszcze jeden cytat: „Dziś dziękuję Bogu za te wielką łaskę, której doznałem, by być nuncjuszem apostolskim w Polsce, Ojczyźnie wielkiego Jana Pawła II. Być znakiem jego duchowej obecności w tym Kościele partykularnym. Dziękuję Bogu, że zostałem życzliwie przyjęty i wspomagany w realizowaniu powierzonej mi misji.” Ma się wrażenie Księże Arcybiskupie, że te słowa to jest rodzaj pożegnania z posługą nuncjusza apostolskiego w Polsce?
Oczywiście, że moja posługa w Polsce nie może trwać w nieskończoność. Ona jest wyjątkowo długa i nie ma takiej praktyki, żeby nuncjusze przebywali w jakimś kraju przez dziesięciolecia. Na ogół trwa to trzy lub cztery lata, tymczasem ja wchodzę w dwudziesty rok mojej posługi w Polsce i w związku z tym trzeba się liczyć, że prędzej czy później tę misję będę musiał zakończyć.
W przytoczonym sformułowaniu chciałem wyrazić podziękowanie, niezależnie od tego, kiedy to zakończenie nastąpi. Pragnąłem wyrazić słowa uznania i wdzięczności Konferencji Episkopatu Polski, kapłanom, strukturom życia zakonnego za to, że wspólnie mogliśmy służyć Ojcu Świętemu w realizowaniu jego założeń, jego wizji, a przede wszystkim, że wspólnie współpracowaliśmy dla większej chwały Bożej poprzez spełnianie tych zadań, które zostały nam wspólnie powierzone. Przecież bez tej współpracy i pomocy ze strony Kościoła, który jest w Polsce, ludu Bożego, kapłanów, sióstr zakonnych, zakonników, biskupów, byłbym głosem wołającym na puszczy. Wydawało mi się, że jest to stosowny moment, by o tym powiedzieć. Natomiast, gdy chodzi o moją misję, to jestem gotowy każdej chwili, jeśli taka będzie wola Ojca Świętego, ją zakończyć, dlatego, że „jesteśmy pod władzą postawieni”.
«« | « |
1
| » | »»