Proces komunistycznych katów w Kambodży jest wielką hipokryzją - uważa żyjący
tam od 1965 r. ks. François Ponchaud, który jako pierwszy przekazał światu
informacje o zbrodniach reżimu Pol Pota - donosi Radio Watykańskie.
- Czy w takim razie sąd może w ogóle spełniać swoje zadanie, czy jest niezależny od władzy?
Ks. François Ponchaud: Czy w Kambodży cokolwiek może być niezależne od władzy? Oczywiście, że sędziowie nie są niezawiśli, i jest tak wbrew temu, co twierdzą sędziowie międzynarodowi. Przed miesiącem kanadyjski sędzia złożył wniosek o rozszerzenie listy oskarżonych. A sędzia kambodżański zgłosił weto i na tym się skończyło. Argument siły, po prostu. Boją się otwarcia puszki Pandory. Winnych jest za dużo, mają za duże wpływy i wciąż jeszcze mogą sięgnąć po broń. Stawką jest tu bezpieczeństwo kraju. A zatem musimy wybierać między sprawiedliwością i pokojem. Ja wybieram pokój.
- Mogłoby to więc zagrozić stabilności całego kraju?
Ks. François Ponchaud: Dokładnie. Wiele rzeczy tutaj stanęłoby pod znakiem zapytania. Byłoby wspaniale, gdyby doprowadziło to do sprawiedliwości, praworządności i niepodległości. Ale to wcale nie jest pewne. A może rzeczywiście ten proces coś zmieni, przyniesie prawdziwą sprawiedliwość... Zawsze można mieć nadzieję.
- Jaka jest rola Kościoła w tej sytuacji?
Ks. François Ponchaud: Kościół nie odgrywa żadnej roli. Z bardzo prostej przyczyny: chrześcijanie w Kambodży to zaledwie jeden promil społeczeństwa. Dlatego Kościół nie może po prostu zabierać głosu.
- Czy w takim razie ten proces jest w ogóle potrzebny?
Ks. François Ponchaud: Osobiście myślę, że nie. Ale z drugiej strony, czemu nie? Zbrodnie Khmerów są ogromne i potworne. Że będzie ich sądził trybunał narodowy i międzynarodowy, czemu nie? Ale jak już powiedziałem, ten proces jest dla mnie gorzkim doświadczeniem.
***
Również zdaniem innego katolickiego misjonarza w Kambodży brak jest tam politycznej woli, by poważnie rozliczyć się z przeszłością. Jednak taki rozrachunek jest – jak uważa cytowany przez agencję AsiaNews ks. Alberto Caccaro – bardzo potrzebny. Ludzie wciąż jeszcze żyją w cieniu komunizmu, co przejawia się najbardziej we wzajemnej nieufności.