Może jednak warto zadać pytanie, czy życie tych dzieci, które już się urodziły, jest mniej warte?
Jeszcze niedawno wydawało się, że eugenika to system poglądów skompromitowany na zawsze i że nigdy więcej nie będzie mowy o wybieraniu ludzi bardziej i mniej godnych życia. Wydawało się, że po wydarzeniach XX wieku godność człowieka nie może zależeć od jego stanu zdrowia. Niestety – jedynie się wydawało. Kolejne decyzje rządu w Wielkiej Brytanii przekraczają tę granicę. Otóż można będzie badać zarodki (przed zapłodnieniem in vitro) pod kątem wad genetycznych. Wbrew pozorom nie chodzi o możliwość ich leczenia, a o wybór zarodka pozbawionego wady. Każdy rodzic chce mieć zdrowe dziecko, to prawda. Zrozumiała jest obawa rodziców, jeśli w rodzinie dziedziczy się śmiertelna choroba i istnieje duża szansa, że dziecko odziedziczy wadliwy gen. Zrozumiałe jest, że trudno zdecydować się na kolejne dziecko, jeśli jedno umarło po kilkunastu latach życia, kolejne zaczyna chorować, a to które się może począć, ma 50% szansy na zdrowie. Może jednak warto zadać pytanie, czy życie tych dzieci, które już się urodziły, jest mniej warte? Czy gdyby rodzice mogli dziś cofnąć czas, woleliby zamienić je na inne – zdrowe? Bo do tego sprowadza się ten wybór. Zrozumienie dla cierpienia prowadzi do odmówienia chorym prawa do życia. Oznacza stwierdzenie: „ich życie nie ma sensu”. Dokument zakaże wyboru płci dziecka przez przyszłych rodziców – pisze Rzeczpospolita. No tak, to byłaby dyskryminacja ze względu na płeć. To już wydaje się zbyt bliskie dyskryminacji ze względu na kolor włosów czy oczu. Na razie jeszcze zbyt bliskie. Na razie można dyskryminować tylko ze względu na stan zdrowia. Pytanie, jak długo. Przypominanie, że godność człowieka nie zależy od jego stanu zdrowia coraz bardziej przypomina głos wołającego na pustyni. Ale nie można go zaprzestać.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.