Wielki Piątek to dla chrześcijan czas zadumy nad wszystkim, co wydarzyło się dwa tysiące lat temu na peryferiach wielkiego świata, w rządzonej przez namiestnika rzymskiego Jerozolimie. W tamtej historii, jak w soczewce, skupiają się odwieczne ludzkie problemy: wielkość i podłość, wierność i zdrada, sprawiedliwość i manipulowanie prawem.
„My mamy Prawo, a według Prawa powinien On umrzeć” – odpowiedzieli Piłatowi arcykapłani, gdy ten stwierdził, że nie znalazł żadnej winy Jezusa. W tym zaskakującym stwierdzeniu odbija się sposób myślenia, bardzo dobrze widoczny w dzisiejszym świecie. Chodzi o brak refleksji nad tym co sprawiedliwe, a co niesprawiedliwe, a zastąpienie jej myśleniem o tym, co zgodne, a co niegodne z prawem. Stąd też ciągłe próby zmieniania prawa tak, aby było wyznacznikiem nowej sprawiedliwości. W rozgorzałej na nowo dyskusji w Polsce na temat aborcji zwolennicy utrzymania dotychczas obowiązującego porządku prawnego nie zastanawiają się nad tym, czy aborcja jest sprawiedliwa, czy nie. Owszem, mówią dużo o prawach kobiety, milcząc o prawach dziecka. To zresztą tendencja ogólnoświatowa. Do czego taki sposób myślenia prowadzi, zobaczyliśmy wszyscy w tzw. sprawie Alicji Tysiąc. Trybunał w Strasburgu uznał, że mała Julka nie powinna żyć. Pomijając kwestię tego, że sędziowie w ogóle nie zastanawiali się nad istnieniem związku między urodzeniem dziecka a pogorszeniem się wzroku pani Tysiąc, nie sposób nie zauważyć, że prezentowali sposób myślenia oskarżycieli Jezusa: my mamy prawo, a według tego prawa Julka powinna umrzeć. Nie inaczej bywa w kwestii eutanazji. Wiele mówi się na temat prawa człowieka do godnej śmierci. Problem w tym, że prawo takie rodzi poważne wątpliwości co do rzeczywistej dobrowolności decyzji tych, którzy na eutanazję się decydują. No bo o czym może decydować człowiek nieprzytomny? Praktyka pokazuje, że w tej kwestii dochodzi do wielu nadużyć, a zapomniana już dziś nieco sprawa skazanej na śmierć głodową Terri Schiavo jest tego najbardziej drastycznym przykładem. My mamy prawo, a według tego prawa Terri powinna umrzeć – orzekli sędziowie w Stanach Zjednoczonych. Nie inaczej jest w sprawie dla nas, Europejczyków nieco egzotycznej, ale dla chrześcijan żyjących w diasporach bardzo trudnej. Chodzi o kary, na jakie narażeni są konwertyci na chrześcijaństwo. Na to okrutne prawo zżyma się cały wrażliwy na sprawy wolności Zachód, ale nic to nie daje. Dla ludzi owych kultur przepis prawa ważniejszy jest niż sprawiedliwość. My mamy prawo, a według tego prawa osoby porzucające naszą religię powinny umrzeć – głoszą. Przykładów, już mniej drastycznych, tego sposobu myślenia, można podawać więcej. Ataki za „homofobię”, nakaz ukrywania swoich religijnych przekonań, stawianie życia komarów i żab ponad życie ludzkie to tylko niektóre spośród nich. W tych sytuacjach nie ma wyroków śmierci. Ale sposób myślenia jest podobny: nieważne co jest, a co nie jest sprawiedliwe. Ważne, jakie jest prawo. Choćby sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem, uchwalone pod naciskiem wrzaskliwej propagandy. Zawsze można wtedy powiedzieć: według tego prawa.. itd… Z ludźmi, którzy jak arcykapłani oskarżający Jezusa nie dbają o sprawiedliwość, a zasłaniają się autorytetem przepisu nie warto dyskutować. Trzeba raczej troszczyć się o to, by tworzyć sprawiedliwe prawo. Arcykapłani chcąc skazać Jezusa posunęli się przed Piłatem do wiernopoddańczego zadeklarowania: „Poza Cezarem nie mamy króla”, co nie przeszkadzało im ciągle uważać Rzymian za okupantów. Dziś ci, którzy nie dbają o sprawiedliwość, a zasłaniają się autorytetem prawa, robią podobnie. Kiedy jest im to wygodne, deklarują: „My mamy prawo, a według tego prawa…” . Ale nie będą mieli żadnych skrupułów, by gdy tylko nadarzy się okazja, urządzić to prawo po swojemu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.