Wydarzenia, które miały miejsce w naszym parlamencie 13 kwietnia okazały się potwierdzeniem i zwieńczeniem całego szeregu wcześniejszych sygnałów.
Przykre widowisko, jakie w związku z głosowaniem nad zmianami w konstytucji mającymi zagwarantować prawną ochronę życia od poczęcia do naturalnej śmierci zorganizowali w Sejmie politycy może zniechęcać. Do polityków, do polityki, ale również do dalszych działań na rzecz prawnej ochrony życia każdego Polaka. Chociaż nie powinno, zwłaszcza do tego ostatniego. Wydarzenia, które miały miejsce w naszym parlamencie 13 kwietnia okazały się potwierdzeniem i zwieńczeniem całego szeregu wcześniejszych sygnałów, mówiących, że wśród polskich polityków nie ma wystarczającej determinacji do naruszania wypracowanego przed laty kompromisu w kwestii dopuszczalności zabijania dzieci w łonach matek. Wydaje się, że dziś nie wszyscy pamiętają, iż sygnały te pojawiały się bardzo wyraziście już przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi i prezydenckimi. Tymczasem między innymi w wywiadach udzielonych Gościowi Niedzielnemu znaleźć można jednoznaczne deklaracje kandydatów na najwyższe urzędy w państwie, że w kwestii aborcji zamierzają bronić istniejącego dotychczas stanu prawnego. Deklaracje te złożyli zarówno reprezentanci największej partii aktualnie rządzącej, jak i największej dziś partii opozycyjnej. Uświadomienie sobie tego faktu pozwala z innej perspektywy oceniać zachowania wielu posłów. Czy jednak jest wystarczającym usprawiedliwieniem ich zachowania w Piątek Wielkanocny? Na to pytanie każdy musi sobie odpowiedzieć sam. Piątkowe wydarzenia pokazały, że grupa polskich polityków, dla których wierność fundamentalnym wartościom i zasadom jest ważniejsza od doraźnej kalkulacji i gry politycznej, nie jest wystarczająco duża, aby mogli skutecznie wpływać na kształt polskiego prawa. Wielu Polakom wydawało się, że jest inaczej. Dziś wiedzą, że ich przeświadczenie było złudzeniem. Dla wielu obdarzonych społecznym zaufaniem i mandatem polityków ważniejsze od sumienia okazało się partyjnictwo, własne ambicje i koniunkturalizm. To smutne. Podobnie jak smutne jest wykorzystywanie przez niektórych polityków kwestii ochrony życia do politycznych rozgrywek. W miejsce ideowości mieliśmy do czynienia z ideologizacją podstawowych wartości. Nic dziwnego, że skończyło się, jak się skończyło, skoro nie wszyscy mieli czyste intencje. I nic dziwnego, że marszałek Marek Jurek na wydarzenia zareagował w taki, a nie inny sposób. Premier co prawda zapowiedział, że jego ugrupowanie będzie „w dalszym ciągu sondowało” możliwość zmiany konstytucji w sprawie ochrony życia, ale wyjątkowo dobra okazja, aby jej dokonać została zmarnowana i zapewne nieprędko się powtórzy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.