Dla kogo są kazania? Odpowiedź na to pytanie wydaje się oczywista: dla tych, którzy kazań słuchają. Sęk w tym, że nie zawsze to rozumiemy.
Pół biedy, gdy kaznodzieja mówi do tych, których w kościele akurat nie ma. Zdarza się. Gorzej gdy sami słuchacze zwykli tak je właśnie traktować i nawet wskazania wprost ich dotyczące odnoszą do bliżej nieokreślonych „ich”. Łatwo wtedy o swoiste rozdwojenie jaźni, w którym, z jednej strony, oficjalnie człowiek opowiada się za Ewangelią, w praktyce jednak tworzy swoją własną, nijak się mającą do nauk Mistrza z Nazaretu. Przemawiając podczas południowej modlitwy Regina Caeli Benedykt XVI między innymi powiedział: „Kościół jest jeden, jak wspólnota Pięćdziesiątnicy, która była zgromadzona na modlitwie i «jednomyślna»: «jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich»”. To że tej jednomyślności często dziś brakuje nie jest niczym nadzwyczajnym. Ważne jednak, w czym tak naprawdę się różnimy. W Kościele polskim nie ma sporów o pryncypia. Jest za to częste dzielenie na „gorszych” i „lepszych” katolików. Żeby nie było niejasności: nie ze względu na stosunek do prawd wiary, zasad moralności czy praktyk religijnych. Chodzi tak naprawdę o drobiazgi: inną wizję obecności Kościoła w świecie, stosunek do tradycji narodowej, liberalizmu gospodarczego czy inne temu podobne sprawy. Wyolbrzymianie wagi tego typu podziałów, odsądzanie adwersarzy od czci i wiary zamiast podejmowanie sensownej współpracy, na pewno nie jest zgodne z ewangeliczną prawdą o jednym Kościele. „Kościół jest święty nie ze względu na swoje zasługi, lecz dlatego, że ożywiany przez Ducha Świętego, nie przestaje spoglądać na Chrystusa, aby stać się zgodnym z Nim i Jego miłością” - mówił dalej papież. A ja się zastanawiam jak to jest naprawdę z tym nieustannym spoglądaniem na Chrystusa w polskim Kościele. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że są w nim całe rzesze tych, którzy uczciwie starają się dostosować swoje życie do wymogów Ewangelii. Trudno mi jednak czasem oprzeć się wrażeniu, że wysokie wymagania stawiane innym, samych stawiających je nie dotyczą. I nie chodzi wcale o grzechy, które wynikają z ludzkich słabości. Bo te można zrozumieć. Raczej o postawę, która w imię jakichś wyższych racji usprawiedliwia krzywdę wyrządzoną prawdziwym czy wyimaginowanym wrogom. Czy może być racja ważniejsza niż Ewangelia, według której także wrogom należy okazywać miłość? Czytam dalej tekst papieskiego przemówienia: „Kościół jest powszechny, ponieważ Ewangelia przeznaczona jest dla wszystkich narodów i dlatego, od samego początku, Duch Święty sprawia, że mówił on wszystkimi językami”. Dlaczego w takim razie tak silny jest w Polsce nurt narodowy w katolicyzmie i lęk przed tym, co obce? Czy nie czas zrewidować poglądy i częściej odwoływać się do uniwersalizmu Ewangelii? Dlaczego bez głębszej, chrześcijańskiej refleksji podchodzimy do kwestii emigrantów w naszym kraju, patrząc na nich w kontekście kryzysu demograficznego jako na zło koniecznie, a nie jak na braci, za których tez umarł Chrystus? To tylko niektóre refleksje, jakie rodzą się po lekturze jednego z wielu papieskich przemówień. W czasach Jana Pawła II mówiono czasem, że Polacy papieżowi klaszczą, ale Go nie słuchają. Może to sformułowanie zbyt ostre. Ale pozostaje faktem: zbyt wielu słuchających, tak naprawdę nie słyszy. Kiedyś Jana Pawła, dziś Benedykta. Nie chodzi tu o tych, którzy są daleko od Boga i Kościoła, którzy błądzą, mają wątpliwości czy pytają. Chodzi o nas, którzy uważamy się za wierzących, mocno związanych z Kościołem. Zbyt rzadko chyba wracamy do pytań podstawowych: kim jest dla mnie Jezus, czym jest Kościół, kim jestem ja. Zbyt często takimi czy innymi mądrymi zasadami zastępujemy zachwyt nad pięknem i bezkompromisowością Ewangelii. Nauka Jezusa nie jest tylko dla innych. Jest w pierwszym rzędzie dla mnie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.