Eksmisja byłych sióstr z klasztoru w Kazimierzu wcale nie kończy sprawy.
Gdy komornik stanął pod drzwiami klasztoru w Kazimierzu Dolnym, zajmowanego od wielu miesięcy przez byłe zakonnice, cała okolica zasnuta była gęstą mgłą. W ciągu dnia stopniowo mgła się podnosiła. A z klasztoru, kropla po kropli, zaczęły wypływać informacje o tym, co się w tej byłej betańskiej wspólnocie dzieje. Pokazywane w telewizji operacyjne materiały policji budzą przygnębienie. Te dziewczyny nie udają. One naprawdę uwierzyły w fałszywe przesłanie podsunięte im przez nieposłuszną Kościołowi przełożoną. One naprawdę uwierzyły, że to, co robią, jest ich powołaniem. W ich ustach wciąż pojawiały się słowa „miłość” i „Zły”. Nie ma wątpliwości, że kilkadziesiąt kobiet zostało strasznie skrzywdzonych. Zostały oszukane. Wmówiono im, że służą Bogu, a służyły czyimś ambicjom. Jak to się stało, że katolicka wspólnota zakonna przekształciła się w grupę, o której komentatorzy nie wahają się mówić „sekta”? Kto ponosi winę? Gdzie i w którym momencie został popełniony błąd? Czy można było tego nieszczęścia uniknąć? Czy Kościół mógł mu zapobiec? Jest czymś niesłychanie bolesnym, że w rozwiązywanie problemu, który zrodził się w łonie Kościoła, trzeba było zaangażować tak wielkie środki państwowe. Jeszcze bardziej bolesnym jest uczynienie z całej sprawy wielkiego, sensacyjnego widowiska. Myślę, że błąd w sprawie betanek z Kazimierza Dolnego został popełniony już dawno. Być może wtedy, gdy odpowiedzialność za losy dużej grupy oddanych Kościołowi kobiet złożono w ręce kogoś nieodpowiedzialnego. Problem z pewnością narastał stopniowo, nie powstał z dnia na dzień. I zapewne były widoczne symptomy, że dzieje się coś niedobrego. Być może odpowiednio wcześnie ktoś nie podjął trudnej decyzji. Być może ktoś liczył, że problem sam się rozwiąże. Nie rozwiązał się. Eksmisja byłych sióstr z klasztoru w Kazimierzu wcale nie kończy sprawy. To tylko koniec pewnego jej etapu. Te dziewczyny nadal należą do Kościoła. Kościół nadal jest za nie odpowiedzialny. Kościół instytucjonalny, ale też Kościół wspólnota – my wszyscy, którzy ją tworzymy. Trzeba odważnych, wynikających z miłości, decyzji i trzeba wytrwałej modlitwy. Te chcące służyć Bogu kobiety muszą znaleźć swoje miejsce w Kościele. Nie wolno traktować ich jak wyrzutków. Przez wiele miesięcy żyły we mgle fałszu. Dziś ta mgła zaczyna się podnosić. I za to Bogu niech będą dzięki.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.