Wiadomo, że w tak ważnych kwestiach Kościół nie może udawać, że nic się nie stało i nie reagować na zaczepki. Musi przypominać swoje stanowisko.
Dość świętowania, hulania, szampanów, sztucznych ogni i imprez pod chmurką. Właśnie nadeszła szara rzeczywistość roku 2008. Jeszcze przed Sylwestrem Cezary Michalski w Dzienniku wieszczył, że rok 2008 będzie rokiem konfliktu z Kościołem. Czyjego konfliktu? Rządu i stojącej za nim partii. Z wywodów Michalskiego wynika, że źródłem konfliktu jest Kościół, bo obawiając się sekularyzacji społeczeństwa próbuje nadużywać swojej bardzo dobrej pozycji. „Katoliccy radykałowie mogą zmobilizować przeciwko sobie zarówno słabych w Polsce ateuszy, jak i katolicką większość, która wcale nie chce być bardziej papieska od papieża. Pokój społeczny, który zapanował wokół religii od połowy lat 90., miał swoje zalety, także dla Kościoła. Polityczna wojna może Kościół tylko osłabić” – przestrzega Michalski. Jednak uważna obserwacja tego, co się ostatnio na linii Kościół-politycy-media działo, skłania do innego wniosku. To nie Kościół chce konfliktu. Kościół jest prowokowany. Komuś zależy na tym, aby wplątać go w konflikt. Konflikt ideologiczny, ale też dotykający bezpośrednio tego, co dla Kościoła fundamentalne – głoszonych przez niego zasad. Gazeta Wyborcza z 2 stycznia 2008 nie zostawia złudzeń, że pola i tematy konfliktu są starannie dobierane. W jednym numerze GW znajdujemy po kolei: 1. wielki materiał na temat konieczności wprowadzenia uregulowań prawnych dotyczących zapłodnienia in vitro, 2. dramatyczny list „polskiej lesbijki” do premiera z żądaniem legalizacji „związków partnerskich”, aby Polska była „normalniejsza” i lesbijka nie musiała opuszczać kraju oraz 3. obszerny i pozytywny w wymowie opis pierwszego „ślubu humanistycznego”, czyli swoistej kpiny z sakramentu małżeństwa. A Dziennik w pierwszym tegorocznym numerze skwapliwie odnotowuje, iż szef LiD-u Wojciech Olejniczak zapowiada, że jednym z najważniejszych celów jego formacji w 2008 r. będzie walka o refundację in vitro. Wiadomo, że w tak ważnych kwestiach Kościół nie może udawać, że nic się nie stało i nie reagować na zaczepki. Musi przypominać swoje stanowisko. A więc musi wziąć udział w konflikcie. No i igrzyska mamy zapewnione. Inicjatorom wciągania Kościoła w konflikt dotyczący fundamentalnych kwestii warto przypomnieć, że gdy w ten sam sposób przed laty potraktowano w Polsce sprawę aborcji, efekt był odwrotny do zamierzonego. Na skutek nieustannego „wałkowania” tematu znacznie wzrosła w Polakach świadomość, że aborcja to zabijanie ludzi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.