Coraz większy apetyt na ikony na świecie sprawia, że z macedońskich cerkwi masowo giną święte wizerunki malowane w tradycji bizantyjskiej. Padają łupem złodziei pracujących na zlecenia z zagranicy.
W Łazaropolu w górach Bistra, około 150 km na południowy zachód od Skopje, w kwietniu ub.r. z cerkwi pod wezwaniem św. Jerzego zrabowano 30 ikon. Zostały po nich puste miejsca w bogato rzeźbionym ikonstasie. Ikonostas to wypełniona wieloma ikonami ściana oddzielająca prezbiterium z ołtarzem od nawy dla wiernych; dla prawosławnych ma żywą do dziś symbolikę.
Za każdym razem, kiedy opiekun XIX-wiecznej cerkwi w Łazaropolu, Arse Gligurowski, widzi sprofanowany ikonostas, ma wrażenie, jakby "złodzieje wydarli i zabrali nasze dusze". Według znawców sztuki prawosławia, jak Paweł Florenski czy Paul Evdokimov, ikonostas to granica między światem widzialnym a niewidzialnym, same zaś ikony to "najwyższy wyraz" sztuki, a także człowieczeństwa. W rozumieniu prawosławia są tekstem, "słowem" i "hymnem pochwalnym" oraz "oknami do wieczności". Nie maluje się ich, a "pisze".
Spośród tych skradzionych z Łazaropola 23 "napisał" Diczo Zograf (Dimitar Krstew Diczow, 1819-1872/3) z tzw. szkoły debarskiej. Zograf, z greckiego "zografos", to dosłownie "pisarz życia" - ikonopis). Dzieła zografa Diczowa na czarnym rynku osiągają po kilkadziesiąt tysięcy dolarów. A dla Gligurowskiego skradzione wizerunki zawierają w sobie istotę macedońskiej tożsamości. "Zachowują one esencję tego, kim jesteśmy" - podkreśla.
Cały rynek ikon szacuje się na kilkadziesiąt milionów dolarów. Złodzieje kradną w Macedonii niemal całe ikonostasy i ołtarze, a także wyposażenie - krzyże, lampy, świeczniki, zdobione księgi liturgiczne. W ostatniej dekadzie w kraju zamieszkanym przez 2,1 mln ludzi skradziono ponad 10 tys. dzieł sztuki sakralnej. Dla Macedończyków przepadły w większości bezpowrotnie.
Choć ponad 200 cerkwiom przyznano status skarbu narodowego dziedzictwa kultury, w przeważającej większości są one słabo strzeżone, zwłaszcza zimą, w odległych górskich wioskach. "Nie ma tam alarmów i drzwi otworzyć może byle kto, po prostu kopnięciem - wyjaśnia kustosz Galerii Ikon w Ochrydzie Milczo Georgiewski. - Złodzieje mają idealne warunki".
Galeria w Ochrydzie gromadzi wizerunki powstałe w Konstantynopolu i Salonikach na przestrzeni blisko tysiąclecia - od połowy XI po XIX wiek. Do najcenniejszych należą bizantyjskie z czasów renesansu Paleologów (XIII/XIV w.). Ochrydzka Galeria to druga po moskiewskiej z najważniejszych na świecie kolekcji ikon. Liczy ich ponad 800.
Złodzieje grasują głównie w rejonach graniczących z Albanią i zdominowanych przez Albańczyków.Macedońskie władze są przekonane, że łupienie cerkwi to proceder organizowany przede wszystkim przez albańskie gangi, którym pomaga muzułmańska ludność zachodniej Macedonii.
"Albania może być jedynym centrum kolekcjonerskim kradzionych ikon - mówi Georgiewski. - Zakłada się, że większość wędruje na pokątne aukcje i trafia do prywatnych kolekcji, m.in. rosyjskich oligarchów".
Według Saso Cwetkowskiego, dyrektora Muzeum Narodowego im. Nikoli Nezlobinskiego w Strudze nad jeziorem Ochrydzkim, w ubiegłych 10 latach na zachodzie Macedonii skradziono ponad 500 ikon. "Wartość tych skarbów narodowych trudno ocenić" - mówi. I przypomina, że "dla Macedonii mają one wyjątkową wartość historyczną, kulturową i religijną".
W październiku albańska policja w Tiranie przejęła 1077 dzieł sztuki religijnej i świeckiej - od średniowiecza po wiek XX, w tym również freski. Kiedy Cwetkowski z innymi specjalistami pojechali do Tirany, zidentyfikowali 21 ikon skradzionych w Macedonii. Teraz czekają na złożenie formalnego wniosku przez Skopje o ich restytucję.
W całym kraju zarejestrowanych jest około 23 tys. ikon. O ich wartości pewne pojęcie daje kwota, na jaką ubezpieczono w 2004 roku pięć z najcenniejszych, wypożyczonych na wystawę w Nowym Jorku: 50 mln dolarów.
Ochrona miejsc kultu leży w gestii Cerkwi, która nie ma jednak specjalistów i konserwatorów, by zadbać o zabytki. Problem też w tym, gdzie ikony mają być przechowywane - w świątyniach, których integralną częścią były przez stulecia, czy w zabezpieczonych magazynach i muzeach. Jak uporczywi są złodzieje, świadczy przykład cerkwi św. Mikołaja we wsi Radozda. Od 2012 roku włamywano się do niej trzykrotnie. Z ikonostasu zniknęły 23 ikony, zanim władze zdecydowały się na przeniesienie części cennych dzieł w bezpieczniejsze miejsce.
Jak mówi rzecznik macedońskiej Cerkwi biskup Timotej, na zachodzie Macedonii trwają obecnie prace dokumentacyjne i katalogowanie ikon. Do końca przyszłego roku większość z nich trafi do Ochrydy, gdzie powstanie nowe muzeum.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.