Prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz oskarżył w czwartek opozycję o zaostrzanie sytuacji. Demonstranci wciąż trwają na Majdanie, przygotowując się na starcia z milicją. Jeden z liderów opozycji Witalij Kliczko zaapelował do UE o sankcje wobec prezydenta.
W odezwie do narodu Janukowycz oświadczył, że władze wypełniły wszystkie warunki dla pokojowego uregulowania konfliktu z przeciwnikami politycznymi.
Wyraził zaniepokojenie działaniami "nieodpowiedzialnych polityków", którzy zamiast nawoływać do pokoju i porozumienia "podgrzewają nastroje", nie myśląc o cierpiących na mrozie ludziach, lecz wyłącznie o własnych notowaniach.
Prezydent, który w związku z ostrym przeziębieniem jest od czwartku na zwolnieniu lekarskim, apelował do społeczeństwa, by uczyniło wszystko dla zapewnienia spokoju i normalnego życia kraju. Janukowycz oświadczył, że wychodząc naprzeciw postulatom opozycji, parlament uchwalił w środę ustawę o amnestii, która gwarantuje wolność uczestnikom protestów antyrządowych.
Opozycja odrzuca jednak ustawę, która przewiduje, że amnestia zacznie obowiązywać dopiero wtedy, gdy przeciwnicy rządu opuszczą zajmowane przez nich budynki administracji państwowej w Kijowie i innych miastach Ukrainy. Amnestia ma obowiązywać tylko przez 15 dni od momentu opuszczenia tych budynków.
Mimo przyjęcia ustawy w wersji, na którą nie zgadzała się opozycja, noc ze środy na czwartek na Majdanie Niepodległości minęła spokojnie. Demonstranci deklarują, że pozostaną na Majdanie. Zbudowali wieżę strażniczą przy jednej z barykad i przygotowują się na starcia z milicją.
Według agencji Reutera, który powołuje się na anonimowe źródła w Kongresie USA, administracja prezydenta Baracka Obamy przygotowuje sankcje, które będzie można nałożyć na przedstawicieli władz Ukrainy, ale też na liderów protestów, jeśli dojdzie do eskalacji przemocy.
Tymczasem jeden z liderów opozycji Witalij Kliczko zaapelował na łamach niemieckiego dziennika "Bild" do UE o zastosowanie sankcji wobec Janukowycza. Zaproponował, by objąć prezydenta zakazem wjazdu do UE.
O wspólne stanowisko państw UE i jej instytucji w sprawie sytuacji na Ukrainie apelował w Brukseli premier Donald Tusk. Dodał, że warunkiem dialogu jest zaprzestanie przemocy i represji. Jego zdaniem obecny kryzys na Ukrainie to "znak determinacji" narodu ukraińskiego na rzecz realizacji wielkiego projektu, jakim jest umowa stowarzyszeniowa Ukrainy z UE.
Szef Komisji Europejskiej Jose Barroso, z którym spotkał się polski premier, zapewnił, że Unia pozostanie zaangażowana w rozwiązanie kryzysu na Ukrainie. Dowodem gotowości do wsparcia były niedawne wizyty w Kijowie komisarza UE ds. rozszerzenia Sztefana Fuelego i szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton.
Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz podkreślił, że razem z Tuskiem "identycznie oceniają" wydarzenia na Ukrainie. "Zrobimy wszystko - zarówno polski premier i ja jako szef PE - by pomóc w utrzymaniu dialogu między rządem a opozycją na Ukrainie" - mówił Schulz, podkreślając, że nie może tam dojść do zastosowania przemocy.
Zdaniem Tuska kryzys polityczny na Ukrainie nie powinien zniechęcać Europejczyków do "budowania wspólnej przyszłości z Ukrainą".
Szef MSZ Radosław Sikorski podkreślił w wywiadzie dla PAP, że Ukraina powinna mieś perspektywę uzyskania statusu kandydata do członkostwa w Unii. Zapewnił, że Europie zależy na znalezieniu pokojowego wyjścia z kryzysu na Ukrainie. Według niego możliwe są mediacje OBWE, ale także sankcje ze strony UE. Zdaniem Sikorskiego realne jest wprowadzenie stanu wyjątkowego przez Kijów.
Premier Tusk z Brukseli udał się do Paryża na rozmowy z prezydentem Francois Hollande'em, z którym również ma omawiać sytuację na Ukrainie. Na piątek Tusk ma zaplanowane rozmowy z kanclerz Niemiec Angelą Merkel i premierem Wielkiej Brytanii Davidem Cameronem
O sytuacji na Ukrainie rozmawiał też w środę wieczorem prezydent Bronisław Komorowski z szefem Rady Europejskiej Hermanem van Rompuyem - poinformował w czwartek prezydencki minister Jaromir Sokołowski.
Z przewodniczącym Rady Najwyższej Ukrainy Wołodymyrem Rybakiem rozmawiał w czwartek telefonicznie marszałek Senatu Bogdan Borusewicz i zapewnił go, że Polska będzie wspierać porozumienie sił politycznych na Ukrainie. Jak podkreślił, przed Ukrainą stoją problemy gospodarcze, które będzie trudno rozwiązać bez jedności politycznej narodu.
Według b. prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego sytuacja na Ukrainie po przeforsowaniu przez władze ustawy o amnestii jest dramatyczna - w kraju trwa dezintegracja władzy, która może skłonić rządzących zarówno do ustępstw, jak i do nasilenia przemocy.
Europoseł Paweł Kowal uważa, że z inicjatywy Polski powinien powstać nowy plan dla Ukrainy, co jest kluczowe dla polskiej racji stanu. "Plan ten powinien dotyczyć połączenia sił i możliwości UE i USA oraz instytucji międzynarodowych i poszczególnych państw członkowskich Unii" - ocenił Kowal, który w ramach delegacji PE spędził ostatnie dni w Kijowie.
Wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich dr Adam Eberhardt uważa, że Janukowycz stara się wymanewrować opozycję, zamiast wypracować z nią prawdziwy kompromis; dowodem tego jest głosowanie nad ustawą o amnestii. Zdaniem eksperta w najbliższym czasie obóz władzy na Ukrainie może nadal słabnąć.
W ocenie europosła Marka Siwca ustawa o amnestii to pewnego rodzaju gest arogancji wobec protestujących, a kruche zaufanie i dialog poddane zostały morderczej próbie.
Tymczasem rosyjskie media informują, powołując się na ukraińskie Stowarzyszenie Międzynarodowych Przewoźników Samochodowych, że Rosja zaostrzyła kontrolę celną towarów na granicy z Ukrainą. Krok ten określają jako "blokadę handlową". Przewoźnicy utrzymują, że restrykcje wprowadzono w środę i pełnej kontroli poddawane są wszystkie ładunki wwożone z Ukrainy do Rosji.
Według opozycji i mediów podczas starć w Kijowie, które rozpoczęły się 19 stycznia, od strzałów z broni palnej śmierć poniosło pięciu uczestników protestów. Szósta osoba zmarła w wyniku innych obrażeń.
Jak poinformowała w czwartek Prokuratura Generalna w Kijowie, podczas ostatnich masowych akcji przeciwników władz 234 osoby zostały zatrzymane, a 140 spośród tych osób aresztowano. Według prokuratury są cztery ofiary śmiertelne, w tym dwóch milicjantów.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.