Piotr Żyła tylko w roli rezerwowego, to największa niespodzianka w olimpijskiej ekipie skoczków. Łukasz Kruczek twierdzi, że na ostatnich krajowych sprawdzianach był on lepszy od mistrza olimpijskiego Kamila Stocha.
To jednak było kilka tygodni temu. Podczas treningów na normalnym obiekcie w Soczi Żyła prezentował się słabiej od dotychczas mającego nieoficjalny numer pięć w kadrze Dawida Kubackiego. Z tego powodu zabrakło go w pierwszym olimpijskim konkursie.
"Kończąc treningi w Szczyrku Piotrek skakał lepiej od Kamila. Tymczasem w Soczi nie pokazał jeszcze, co potrafi. Przed dwoma laty w Lahti został on odsunięty od zawodów drużynowych, skakali wtedy m.in. Stoch, Murańka i Zniszczoł, zajmując trzecie miejsce. Żyła potrafi się zmobilizować, bowiem na drugi dzień był szósty indywidualnie. Liczę na niego w kolejnych rywalizacjach na Krasnej Polanie" - dodał szkoleniowiec.
W poniedziałek skoczkowie mieli wolne, "zapracowany" był tylko Stoch, który odebrał w Parku Olimpijskim złoty medal i wziął udział w konferencji prasowej. Do wioski górskiej znów wrócił bardzo późno. We wtorek Kruczek zaplanował zajęcia na siłowni. Stałą pozycją jest "obserwacja" rywali.
"Spersonalizowany sprzęt odgrywa niesamowitą rolę w skokach. Każdy zawodnik z czołówki ma coś indywidualnie dopasowanego, nie ma już standardowego sprzętu. Widziałem jak np. alpejczycy ściskają i zakrywają swoje buty, nic nie chcą pokazać" - podkreślił trener.
Kruczek ujawnił, że najlepsze reprezentacje mają swoich "paparazzi", którzy "polują" na nowinki sprzętowe u rywali. Dodał, że w Soczi biało-czerwoni też mieli swoją tajemnicę, ale nie zdradził, o co chodzi.
"Czujne oko mogło to dostrzec Oczywiście, wcześniej są kontrole sprzętu, ale fiński kontroler, szef specjalnej komisji FIS, nie przekazuje tego dalej. Gdyby było inaczej, przeciwnicy już wiedzieliby o tym. W tym sporcie każdy szuka czegoś nowego, chce uprzedzić konkurencję. Czasem też zdarza się, że testy nie wypadły dobrze, wręcz - że nie były potrzebne, bo na chwilę poszliśmy w złą stronę" - dodał.
Polacy bardzo dobrze zaprezentowali się w pierwszych zawodach na igrzyskach - wygrał Stoch, siódmy był debiutant Maciej Kot, a 13. Jan Ziobro. Zawiedli zaś Austriacy, którzy nie zdobyli medalu. Ich lider Gregor Schlierenzauer zajął dopiero 11. miejsce. Najlepsi byli Thomas Diethart i Michael Hayebock (czwarta i piąta lokata), którzy sezon olimpijski rozpoczęli w kadrze "B". Jeszcze gorzej wypadli Niemcy; Andreas Wellinger był 6., a Andreas Wank 10.
"Problem austriackiej reprezentacji polega na tym, że najlepsi trenerzy porozjeżdżali się po świecie. Wielu z nich pracuje w Niemczech (reprezentację tego kraju prowadzi Werner Schuster) czy Norwegii (Alexander Stoeckl). Zatrudnienie gdzie indziej znaleźli też serwismeni" - zwrócił uwagę Kruczek.
Polski szkoleniowiec ma z kolei znakomity kontakt i ze Stochem, i z pozostałymi zawodnikami. Mistrz olimpijski mówi o nim: "jeden z najlepszych trenerów na świecie, który znakomicie wykorzystuje swój mózg".
"Uczymy się siebie nawzajem. Kiedy zobaczyłem zielone światło i że wiatr jest dobry, wiedziałem, że on nie zepsuje tego drugiego skoku w niedzielę. Z czołówki nawet dziesięciu mogło teoretycznie wygrać, ale zdecydowanie najlepszy był Kamil. Cieszę się bardzo z jego zwycięstwa. A jeśli o mnie chodzi, wcześniej różnice byłem przez ludzi oceniany Takim jesteśmy narodem, że albo stawiamy pomniki, albo ścinamy głowy. To czasem jest przykre dla ludzi, których to bezpośrednio dotyczy" - powiedział Kruczek.
W rodzinnym domu bywa rzadko, ale jego żona nie ukrywa, że i wtedy często siedzi przed komputerem, albo dzwoni.
"Ale to tylko organizacja naszej pracy. Myślimy przecież nie tylko o Soczi, ale też kolejnych konkursach Pucharu Świata. Jesteśmy na etapie ustalania szczegółów tak między Kuopio i Trondheim (zawody na początku marca - PAP)" - tłumaczył polskim dziennikarzom.
Kruczek mówił również o polskim systemie szkolenia w skokach. Zwrócił uwagę, że w tym sezonie biało-czerwoni wygrywali nie tylko w PŚ, ale wszystkie imprezy mistrzowskie.
"Dwa złote na Uniwersjadzie, dwa na MŚJ, teraz złoto olimpijskie. Udało się stworzyć zalążek systemu, lecz są bardzo duże niedociągnięcia".
O dużej skoczni nie chciał zbyt wiele mówić, bo Polacy praktycznie na niej nie rywalizowali. Kwalifikacje będą w piątek, a konkurs olimpijski w sobotę. "Dwóch naszych zawodników skakało w Soczi na igelicie i to wszystko co o niej wiemy. Taki sam problem mamy cały świat" - dodał Kruczek.
Z Soczi - Radosław Gielo (PAP)
giel/ krys/
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.