Władze Moskwy rozmieściły w poniedziałek w centrum miasta wojska wewnętrzne MSW. Wojskowe ciężarówki stoją m.in. na placu Rewolucji, tuż obok placu Maneżowego, na którym wieczorem antykremlowska opozycja zamierza zorganizować demonstrację.
Stronnicy opozycji chcą się tam zebrać, aby zaprotestować przeciwko wyrokowi w procesie ośmiorga uczestników rozruchów na moskiewskim placu Bołotnym w maju 2012 roku, w przededniu inauguracji prezydenta Rosji Władimira Putina.
Oczekuje się, że w poniedziałek Sąd Rejonowy w Moskwie wymierzy im kary. W piątek sąd uznał ich już za winnych użycia siły wobec policjantów w czasie tamtych zajść. Prokurator żąda dla oskarżonych od 5 do 6 lat łagru. Liderzy opozycji obawiają się, że wyrok będzie surowy.
Opozycjoniści nie mają zgody władz na wieczorną akcję na placu Maneżowym, przed murami Kremla. Zwołują się za pośrednictwem portali społecznościowych.
W pobliżu gmachu Sądu Rejonowego w Moskwie, gdzie w poniedziałek wznowiono odczytywanie wyroku, od rana setki osób wyrażają solidarność z podsądnymi. Wśród haseł, które noszą, jest i takie: "Nie będzie Majdanu - nie będzie wolności!".
Policja zatrzymała już 110 osób, wśród nich - przywódców antykremlowskiej opozycji, Aleksieja Nawalnego i Ilję Jaszyna.
Wielu liderów nadal mierzy zaangażowanie przez pryzmat wyników i realizacji celów.
"Chowanie urazy jest jak trzymanie się rozżarzonego węgla z zamiarem rzucenia nim w kogoś innego".
"Weźmiemy na cel tych, którzy (...) ułatwiają obchodzenie sankcji".
Rosja i Białoruś mogą przeprowadzić w Polsce operacje sabotażowe oskarżając Ukrainę.
To reakcja na zatrzymanie przez Izrael dwóch Kolumbijek płynących w międzynarodowej flotylli Sumud.
Przedsiębiorca jest w połowie drogi do zostania pierwszym na świecie bilionerem.