Wystąpienie Abby Martin na antenie „Russia Today” wzbudziło powszechne uznanie mediów. Czy słusznie?
Prezenterka Abby Martin, pracująca w angielskojęzycznym kanale „Russia Today”, zasłynęła „aktem odwagi”, wygłaszając „od serca”, co myśli o zachowaniu Rosji na Krymie. Wyraziła swój sprzeciw wobec militarnej interwencji w tym rejonie i wobec medialnych dezinformacji na ten temat. Dodała: „To, że pracuję dla telewizji „Russia Today” ,nie znaczy, że nie mam redakcyjnej niezależności”.
Postawa dziennikarki wzbudziła powszechny szacunek i uznanie na całym świecie, wiele osób spodziewało się jednak, że był to jej ostatni występ na antenie. Tak się jednak nie stało, co każe podejrzewać, że cała sprawa jest „ustawką”. Nie ma co do tego wątpliwości Eryk Mistewicz, który na stronie wszystkoconajważniejsze.pl zwrócił uwagę na fakt, że kanał „Russia Today”, jako obrzydliwa propagandówka Putina, ustanawiająca wciąż nowe rekordy manipulacji, pilnie potrzebował uwiarygodnienia. Zdaniem publicysty, wystąpienie Abby Martin było starannie wyreżyserowane, a jego głównym przekazem była sugestia, że „Rosja Władimira Putina to kraj, w którym nikt już nie ponosi kary za swoje słowa, przekonania, opinie”.
Ocenę tę zdaje się potwierdzać przytoczony przez Mistewicza najnowszy komunikat „Russia Today”: „Dziennikarze mogą u nas wyrażać swoje poglądy nie tylko prywatnie, ale też na antenie. Szanujemy poglądy i opinie wszystkich dziennikarzy, prezenterów i gospodarzy programów. A ponieważ Pani Martin powiedziała, że nie ma głębokiej wiedzy o sytuacji na Krymie, wysyłamy ją tam, aby mogła dać szansę być w epicentrum toczącej się historii”.
Należy się więc spodziewać, że pani Martin zobaczy na Krymie, „jak jest naprawdę”, a ponieważ prawdę ceni ponad wszystko, poinformuje o tym Zachód. Nawet jeśli będzie musiała ze wstydem przyznać, że się co do oceny działań Rosji myliła.
awepittance
Russia Today anchor Abby Martin speaks out against Russian invasion of Crimea 3/3/2014
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.