Co najmniej 18 osób - w tym 10 policjantów, siedmiu napastników i jedna osoba cywilna - zginęło w czwartek w przeprowadzonym przez talibów ataku na komisariat policji w Dżalalabadzie na wschodzie Afganistanu - poinformowały miejscowe władze.
Atak rozpoczął się przed świtem od wybuchu samochodu pułapki, następnie przez cztery godziny trwała wymiana ognia między funkcjonariuszami policji a talibami.
Jak powiedział wiceminister spraw wewnętrznych Afganistanu Mohamed Ajub Solangi napastników było siedmiu i wszyscy zginęli. Wśród ofiar śmiertelnych jest student, który przypadkowo dostał się pod ostrzał.
Talibowie przyznali się do ataku w SMS-ie rozesłanym do mediów. Zaatakowany posterunek znajduje się w pobliżu budynków zajmowanych przez międzynarodowe organizacje, m.in. ONZ.
Afgańskie siły bezpieczeństwa wykryły ponadto co najmniej dwie przydrożne bomby na ściśle strzeżonej autostradzie łączącej Dżalalabad z Kabulem. Przeprowadzono ich kontrolowane detonacje.
Czwartkowy atak to kolejny akt terroru przed rozpisanymi na 5 kwietnia wyborami prezydenckimi w Afganistanie. Kilka dni temu talibowie ostrzegli, że mobilizują wszystkie siły, by zakłócać ich przebieg, a celem zamachów mają być m.in. wszystkie osoby pracujące przy organizacji wyborów.
Kandydatom ubiegającym się o urząd prezydenta przydzielono pojazdy opancerzone i ochronę. Zgodnie z konstytucją obecny prezydent Hamid Karzaj, który jest u władzy od obalenia talibów w 2001 roku, nie może ubiegać się o kolejną kadencję.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.