Wykrwawienie było bezpośrednią przyczyną śmierci pacjenta szpitala miejskiego w Rudzie Śląskiej, który zmarł po postrzeleniu go przez policjantów. 56-letni mężczyzna wcześniej atakował funkcjonariuszy z użyciem noża, policjanci próbowali obezwładnić go gazem i pałką.
Do postrzelenia mężczyzny doszło w poniedziałek wieczorem w szpitalu, gdzie mężczyzna przebywał po operacji. 56-latek wyrwał sobie wenflony i dreny i uciekł z oddziału do pomieszczeń kuchennych, gdzie znalazł dwa noże. Policjanci oddali strzały, gdy mężczyzna zaczął ich atakować. Po zajściu pacjent z ranami postrzałowym uda i miednicy trafił na salę operacyjną. W nocy z poniedziałku na wtorek zmarł.
Jak poinformował PAP w środę rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gliwicach prok. Michał Szułczyński, wstępna opinia biegłych po przeprowadzonej w środę sekcji zwłok mężczyzny wskazała jako przyczynę jego śmierci wykrwawienie. Nie ma jeszcze jednak odpowiedzi, która z przyczyn krwawienia doprowadziła do zgonu. "Czekamy, aż biegli sformułują protokół z sekcji zwłok, wówczas będziemy mogli ew. zadać dodatkowe pytania. To kwestia paru dni" - wskazał prok. Szułczyński.
Śledztwo w sprawie ewentualnego przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy i nieumyślnego spowodowania śmierci, a także czynnej napaści na funkcjonariuszy wszczęła we wtorek Prokuratura Rejonowa w Rudzie Śląskiej. Prokuratura Okręgowa w Gliwicach przejęła je w wątku dotyczącym zasadności użycia broni przez policjantów. W środę śledczy z gliwickiej prokuratury zaplanowali na czwartek dalsze czynności - przesłuchania świadków.
Według wcześniejszej relacji policji 56-latek przebywał w poniedziałek w rudzkim szpitalu po zabiegu operacyjnym. Wieczorem wyrwał sobie wenflony i dreny i wybiegł z oddziału chirurgicznego, wybijając po drodze ręką szybę w drzwiach. Uciekł do pomieszczeń kuchennych, gdzie znalazł dwa noże.
Wezwani policjanci znaleźli go po śladach krwi w pomieszczeniu piwnicznym. Gdy wezwali go do odrzucenia noży i podporządkowania się ich poleceniom, pacjent miał zacząć zachowywać się jeszcze bardziej agresywnie. Funkcjonariusze dwukrotnie użyli gazu obezwładniającego, a potem też pałki. Według ich relacji nie przyniosło to rezultatu - mężczyzna zaatakował policjanta, a wówczas drugi funkcjonariusz strzelił, raniąc go w udo. Także wtedy 56-latek walczył. Jego obezwładnienie okazało się możliwe dopiero po drugim strzale - w miednicę.
Bezpośrednio potem pacjent został przewieziony na salę operacyjną. W nocy policja dostała informację, że mężczyzna zmarł. Rzecznik śląskiej policji podinspektor Andrzej Gąska podkreślał we wtorek wagę sekcji zwłok - jak bowiem oceniał, odniesione przez 56-latka rany "nie wydawały się specjalnie zagrażające życiu". Sygnalizował też, że śledczy - prócz przyczyny zgonu - będą najpewniej starali się wyjaśniać powody agresywnego zachowania mężczyzny. Był on mieszkańcem Rudy Śląskiej, nie był wcześniej notowany przez policję.
Przedstawiciele rudzkiego szpitala mówili we wtorek, że zachowanie 56-latka spowodowało "ewidentne zagrożenie życia i zdrowia pacjentów oraz personelu medycznego". Nie podawali w jakich okolicznościach pacjent tam trafił, jakie było jego wcześniejsze zachowanie, a także czy w poniedziałek wieczorem mógł być np. pod wpływem leków. Do różnych medialnych informacji dotyczących okoliczności poprzedzających zdarzenie nie chcieli też w środę odnosić się śledczy.
Jednak jego poglądy nie zawsze są zgodne z katolickim nauczaniem.
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.