Kościół katolicki na Kubie skrytykował wprowadzane przez rząd Raula Castro reformy w państwie.
Zdaniem biskupów podjęte dotychczas kroki nie przyniosły oczekiwanego ożywienia gospodarki i koniecznych zmian politycznych. Opublikowany przez tamtejszy episkopat program duszpasterski na lata 2014-2020 wskazuje, że reformy polegające na obniżeniu dotacji i restrukturyzacji zatrudnienia są absolutnie niewystarczające.
„Wiele grup ludności cierpi z powodu ubóstwa materialnego, a wynagrodzenia nie pozwalają na utrzymanie rodziny na godziwym poziomie” – czytamy w dokumencie kubańskiego episkopatu. Biskupi podkreślają, że wielu Kubańczyków chciałoby państwa mniej biurokratycznego, a bardziej otwartego na inicjatywy społeczne, mniej paternalistycznego, a bardziej wspierającego obywateli, mniej autorytarnego, a bardziej demokratycznego.
Za bardzo niepokojący i mało konstruktywny biskupi uznają fakt częstych aresztowań oraz mnożących się aktów przemocy, zwłaszcza wobec tych, którzy „manifestują poglądy odmienne od panującej ideologii partii rządzącej”. Episkopat ubolewa nad ograniczaniem wolności mediów, choć zauważa pojawienie się „pewnych przestrzeni debaty i dyskusji na temat przyszłości kraju”. Hierarchowie krytykują także izolację kubańskiego społeczeństwa przez Stany Zjednoczone. Mowa tu oczywiście o obowiązującym od 1962 r. embargu ekonomicznym, finansowym i handlowym. „Ludność potrzebuje głębszych i bardziej adekwatnych do potrzeb reform, mogących rozwiązać problemy narastające na skutek niepokoju, niepewności i zmęczenia społeczeństwa” – napisali biskupi Kuby w nowym programie duszpasterskim.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.